STULECIE
WINNYCH
Autor:
Ałbena Grabowska
(tom
1,2,3)
Wydawnictwo:
Zwierciadło
„Stulecie
Winnych” w wydaniu, które posiadam, to trzy tomy wydane w pięknej
filmowej odsłonie. Akcja dzieje się na przestrzeni jednego
stulecia, tj. od 1914 roku, aż do 2014 roku.
W
środku tego wydania znajdziecie poszczególne części, o
następujących tytułach:
-
„Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli.”
-
„Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli.”
-
„Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli.’
Ta
powieść o moje pierwsze czytelnicze spotkanie z piórem Ałbeny
Grabowskiej, czy okazało się ono udane?
Są
rodziny i Rodziny.
Są stulecia i Stulecia.
Są wreszcie powieści i
Powieści.
„Stulecie Winnych” to powieść, która pochłania bez reszty. Jest w tej trylogii ponadczasowość i uniwersalna prawda. Jest wreszcie wspaniała opowieść o rodzinie, której losy wpisują się w dramatyczne wydarzenia XX wieku. I trzy pary bliźniaczek. Jedna w każdym pokoleniu…
Tytułowych Winnych czytelnik poznaje w momencie trudnym – dla samej rodziny, dla ich rodzinnego Brwinowa i dla kraju, którego od ponad wieku nie ma na mapie. Tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej na świat przychodzą pierwsze w rodzinie bliźniaczki. Niestety w chwili narodzin Ani i Mani umiera ich matka. Po kilku miesiącach wybucha najstraszliwsza z dotychczasowych wojen, która dotkliwie zrani Winnych, tak jak setki tysięcy polskich rodzin. Radość z odzyskanej niepodległości trwa zaledwie dwadzieścia lat. 1 września 1939 roku, w pierwszym dniu kolejnej wojny, na świecie pojawiają się kolejne bliźniaczki – córki Mani. Przez długie lata wojenna zawierucha zabiera i oddaje bliskich w najmniej oczekiwanych momentach. A później trzeba poskładać życie na nowo. Bohaterowie zmagają się z powojenną rzeczywistością, z niechcianym ustrojem, ale przede wszystkim z własnymi słabościami. Kolejnym pokoleniom rodziny Winnych będzie dane doświadczyć tego wszystkiego, czego doświadczali Polacy w ostatnich dekadach XX wieku – kryzysu gospodarczego i pustych półek, stanu wojennego i powszechnego zastraszenia, upadku socjalizmu, pierwszych wolnych wyborów, a potem zmagań z trudną rzeczywistością dopiero co odzyskanej wolności.
Za każdym razem, gdy czytelnik ma wrażenie, że wszystko się już układa, że kręte drogi wreszcie się prostują, a ludzie znajdują właściwe ścieżki, przejeżdża czołg historii, siejąc zniszczenie i żłobiąc głębokie koleiny w życiorysach bohaterów. I w tym też leży piękno tej sagi – w nieprzewidywalności.
Osobiście
ja już dawno słyszałam o tej powieści, ale tak się jakoś
złożyło, że niespecjalnie miałam ochotę po nią sięgać, tym
bardziej, że po sprzedaniu praw autorskich na podstawie pierwszej
części nagrano pierwszy sezon serialu, który nota bene był mocno
medialnie reklamowany. Jednak przyszedł dzień, w którym moje oczy
splotły się z ową ekranizacją...i nie było innego wyjścia, jak
sięgnąć po książkę i przekonać się czy pierwowzór jest
naprawdę tak dobry jak podpowiadała mi intuicja.
„Stulecie
Winnych” to powieść o zwykłych ludziach, zwykłej
wielopokoleniowej rodziny, której losy zostały wplecione w
pogmatwaną historię naszego kraju. Na przestrzeni tych stu lat,
które wybrała autorka jako tło tej historii dużo się dzieje, nie
tylko w rodzinie Winnych, ale i na arenie politycznej Polski.
Według
moich odczuć Ałbena Grabowska bardzo sporo czasu poświęciła na
rzetelny research historyczny ale i społeczny, czuć to podczas
lektury w wyjątkowej dbałości o szczegóły, które zostały
wplecione w losy bohaterów z należytym pietyzmem.
I
to mnie zauroczyło w całej tej trylogii. To, że można opowiedzieć
z takimi szczegółami wielki kawał polskiej historii, a
jednocześnie naszpikować powieść rodzimą
kulturą i obyczajami. Dodatkowej pikanterii z pewnością dodał
fakt, iż autorka niejednokrotnie
nawiązywała podczas akcji
do
postaci historycznych znanych z literatury i
nauki.
„Stulecie
Winnych” czytałam jakieś cztery doby, ale były to
godziny tak intensywnie wplecione w wielowymiarowe wątki powieści,
że czułam się tak jakbym oglądała tę historię na wielkim
ekranie. Totalnie przepadłam od rana do nocy i od wieczora do rana.
Losy Winny pochłonęły mnie absolutnie.
„Stulecie
Winnych” z czystym sercem mogę stwierdzić, bardzo
dobra historia, napisana przez
autorkę z
rozmachem, ale
i z dużą starannością. To się po prostu czuje w każdym zdaniu.
Jest poruszająca i niesamowicie
wciągająca.
Mnie najbardziej urzekło to, że jest to opowieść o
zwyczajnych ludziach wiodących prawdziwe życie.
Nie ma w
tej powieści wielkich
bohaterów, wielkich czynów osławionych
i nagrodzonych medalami.
Nie ma też wielkiej miłości,
która
wbrew wszelkim przeciwieństwom dążyłyby do nieprawdopodobnego
szczęśliwego zakończenia.
Choć
owszem miłość jest w tej powieści pokazana wielowymiarowo.
Postaci to
ludzie z krwi i kości, żyją,
umierają, rodzą się, walczą o przetrwanie, boją się, płaczą i
cierpią – a czytelnik razem z nimi.
Rodzina Winnych to ludzie,
którym
przyszło zmierzyć się z trudną rzeczywistością i muszą sobie
jakoś poradzić. Czasem wiedzie im się lepiej, czasem gorzej,
czasem
mają chwile wielkiej radości a czasem ból i cierpienie nie daje im
spokoju. To
wszystko
bardzo
mocno oddziałuje na emocje i uświadamia nam, jak kruche jest
ludzkie życie. To
na co zwróciłam tez szczególną uwagę, to fakt, że ta rodzina
zdaje się być jednymi wielkim organizmem. Kiedy u innych dzieje się
krzywda, drudzy z sercem i bezinteresownie pomagają im wyjść na
prostą.
Myślę, że to bardzo rzadkie zjawisko w tych czasach ( co
mogę stwierdzić na podstawie autopsji). A szkoda. Ja bym chciała
należeć do takiej rodziny, z takimi tradycjami i z takim silnym
poczuciem więzi rodzinnych.
„Stulecie
Winnych” ma niebywały klimat i ten klimat owładnął moimi
zmysłami czytelniczymi. Sięgając po nią zaniedbałam
książki do recenzji, przeczytałam, pochłonęłam
i nie
żałuję nic
a nic.
Dawno
nie miałam w rękach tak pięknej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz