niedziela, 15 września 2019

"Skradzione Laleczki" Ker Dukey & K. Webster




SKRADZIONE
LALECZKI

Autor: Ker Dukey & K. Webster
Seria: Laleczki (tom 1)
Wydawnictwo: NieZwykłe

Po „Skradzione Laleczki” autorstwa Ker Dukey & K. Webster sięgnęłam z polecania koleżanki blogerki @noodla_books. Czy spotkanie z literackim duetem tych autorek okazało się udane?

Mroczna, seksowna, fascynująca seria thrillerów psychologicznych dla fanów takich autorek jak Penelope Douglas, Pepper Winters, Alessandra Torre i Lisa Hall.

Kogo kocha Benny? Swoje małe, słodkie lalki.
Póki są posłuszne i nie stają z nim do walki.
Dba, by były piękne. Włosy im układa
i na ich młode ciałka sukienki zakłada.
A gdy noc zapada do zabawy przystępuje.
Młodsza lalka uległa, starsza walczyć próbuje.
Lecz kiedy ta ulubiona od niego ucieka,
nie liczy się, że druga pozostać przyrzeka.
Serce pęka mu z rozpaczy, oczy ma pełne łez,
jego lalka musi wrócić, bądź jej życia nadszedł kres.
Autorki piszą we wstępie:
Książka „Skradzione laleczki” porusza tematy, które mogą być uznane za obraźliwe. Jeśli jesteś wrażliwym czytelnikiem, bardzo prosimy, czytaj z rozwagą.”

Po takich słowach można spodziewać się tylko jednego – będzie trudno, ciężko, mrocznie, duszno i bez cenzury.

Skradzione Laleczki” to powieść, która dostarczy Wam silnych doznań i trzeba być naprawdę silnym emocjonalnie czytelnikiem, by przetrwać tę lekturę bez szwanku na psychice.
Autorki proszą we wstępie również o to, by nie spojlerować treści – skupię się zatem w doznaniach jakie ta książka we mnie wywołała.


Z każdą stroną tej książki, z każdym jej rozdziałem czytelnik zbliża się ku przepaści, ku złu, które obezwładnia, które petryfikuje swoją ofiarę, które niszczy wszystko to, co dobre w duszy. Nie można się jednak od tego zła oderwać.
Dlaczego?
Co jest tak pociągającego w tym wynaturzeniu, że nie ma siły się przerwać?
Myślę, że odpowiedź jest bardzo prosta.
Każdy nas nosi w sobie i dobro i zło.
Jedno i drugie nas kształtuje, fascynuje i przyciąga.

Skradzione Laleczki” to krótka, ale treściwa opowieść, o tym jak jedna chwila zapomnienia, jak jeden moment z życia może zaważyć na całej reszcie naszej egzystencji.
A konsekwencje tego są tragiczne.

Podczas lektury tej powieści na wskroś przeszyje Cię smak strachu, krwi, przerażenia. Poczujesz chęć zemsty, walki i przetrwania. Nie pozbędziesz się pragnienia wyzwolenia, spokoju i sprawiedliwości.
To wszystko ukształtuje Cię niejako na nowo.

Ale nigdy już nie zapomnisz...tego co się wydarzyło.


Skradzione Laleczki” to z całą pewnością nie lektura dla każdego!
Jest w niej bowiem wszystko to, co znajdujesz swoich najmroczniejszych koszmarach. Przemoc, strach, krew, brutalność, niemoc, łzy, pot, brud, gwałt i to uczucie wszech obezwładniającej niepewności czy koszmar nie powróci…

Dla mnie to była naprawdę mocna lektura.


ps. Aneta – dziękuję za polecenie :)






PRZEDPREMIEROWO "Kasztanowy Ludzik" SØren Sveistrup



KASZTANOWY

LUDZIK

Wydawnictwo: W. A. B.

Kasztanowy Ludzik” przychodzi jesienią…
A jeśli znalazłeś Kasztanowego Ludzika to znaczy, że już jest za późno.

Premiera książki planowana jest na 2 października bieżącego roku, bądźcie zatem czujni!

Psychopata terroryzuje Kopenhagę - krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki.

Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną.

Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca? By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem ⏱
Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła... Nikt nie jest bezpieczny!

Kasztanowy Ludzik” to debiut powieściowy scenarzysty SØren'a Sveistrup’a.
Te 556 stron i to w nietypowym formacie dostarczyły mi niesamowitych emocji, dokładni takich jakich spodziewam się sięgając po dobry thriller czy kryminał.
Autor naprawdę się postarał i chociaż początkowo nico gubiłam się postaciach, bo jest ich cała masa, to z czasem przywykłam do tego i nie było mi już tak trudno rozeznać się w tym kto jest kim. Myślę jednak dziś, że ta trudność spowodowana była tym iż bohaterowie nie mają polskich imion i nazwisk – a ja cóż...odwykłam od czytania powieści zagranicznych autorów. Niemniej jednak, z każdym rozdziałem wciągałam się w fabułę coraz bardziej.


Kasztanowy ludzik” jest naszpikowany cliffhangerami jak szprotka. A to sprawia, że nie można się oderwać od tego tomiszcza nawet na chwilę.
Krótkie rozdziały, przeplatanie zdarzeń, dodawanie nowych wątków, niekończenie tych rozpoczętych, a do tego wszystko jakby żyło swoim życiem i nic się ze sobą nie wiąże!
Do czasu!
Aż nadchodzi moment, kiedy niepostrzeżenie wszystko zaczyna się składać w logiczną całość, w której i tak bardzo ciężko jest odgadnąć kto jest psychopatą – Kasztanowym Ludzikiem.
Ta powieść to petarda emocji, dreszczyku i to nie takiego na chwilę czy dwie, ale takiego, który towarzyszy przez cały czas! 
Pełna napięcia i niepokoju, no bo nigdy nic nie wiadomo...a przecież morderca wciąż jest na wolności i sprytnie wodzi za nos wszystkich dookoła, włącznie z czytelnikiem. A zwykła dziecięca zabawa z robieniem kasztanowych ludzików nabiera kompletnie innego wymiaru.

Tak! Z całą pewnością – mogę stwierdzić, że ta powieść jest tegorocznym bestsellerem jeśli chodzi o ten gatunek literacki. A jeśli mnie czytacie, to wiecie, że nigdy jeszcze nie użyłam w swoich opiniach tego stwierdzenia.

Kasztanowy Ludzik” wzbudził we mnie podobne emocje, o ile nie lepsze, których doznałam niegdyś czytając powieść Jo NesbØ „Pierwszy śnieg” - tam też dziecięca zabawa i niepozorne lepienie bałwana nabrało innej perspektywy w moich oczach.


Kasztanowy Ludzik” pobudza wyobraźnię, dosadnie i nieprzewidywalnie, kieruje nasze myśli w otchłań tajemnicy, mroku i strachu. Sprawia, że wciąż pragnie się więcej i więcej...a na koniec serwuje niezbyt oczywiste zakończenie pewnego wątku. To pozostawiło mnie z nieodpartym wrażeniem, że tak naprawdę to chyba jest dopiero początek...czegoś mrocznego i absolutnie pochłaniającego.

Serdecznie polecam – tej powieści nie można przegapić.

Nie przegapcie zatem premiery 2 października
kiedy to kasztany będą leżeć u Waszych stóp.

I uważajcie na „Kasztanowego Ludzika”! 

Za przedpremierowy egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję
Wydawnictwu W. A. B.
#kryminalnywrzesień z @ruderecenzuje.

"Opiekunka" Sheryl Browne #kryminalnywrzesień



OPIEKUNKA

Autor: Sheryl Browne
Wydawnictwo: W.A.B.


Na sięgnięcie po „Opiekunkę” zdecydowałam się po przeczytaniu opisu okładkowego. Mimo, że teoretycznie fabuła od początku nosiła znamiona schematycznej i przewidywalnej, postanowiłam dać jej szansę.
Sheryl Browne debiutowała tą powieścią na polskim rynku i uznałam, że trzeba sprawdzić ten kierunek.

Gdy zło zagości w Waszym domu…
Ta opiekunka Was przerazi!
Thriller, od którego nie będziesz mógł się oderwać!
Melissa i Mark Cainowie są szczęśliwi, że znaleźli Jade, opiekunkę, która ma doskonały kontakt z małymi dziećmi. Jade ma za sobą dramatyczne przeżycia – widziała, jak jej dom spłonął. Dlatego tym bardziej potrzebuje wokół siebie kochającej rodziny. Przygarnięcie jej pod dach wydaje się w tej sytuacji znakomitym rozwiązaniem. Mark pracuje jako oficer policji i całymi dniami nie ma go w domu, a Melissa zmaga się z prowadzeniem własnej firmy. Rodzina staje się coraz bardziej zależna od opiekunki, która z ochotą pomaga domownikom. Kiedy Melissa zaczyna popadać w depresję, Jade przejmuje większość obowiązków. Wkrótce Mark zauważa zmianę atmosfery w domu. Zaczyna przyglądać się bliżej idealnej z pozoru opiekunce i to, co odkrywa, wstrząsa nim do głębi. Zaczyna się domyślać, o co może jej tak naprawdę chodzić…


Opiekunkę” czyta się szybko i tak naprawdę, to nie można się od niej oderwać, co jak sądzę jest dużą zasługą dobrego tłumaczenia. Osobiście rzadko sięgam po zagranicznych autorów właśnie przez to, że wielokrotnie nacięłam się na kiepski przekład i lektura okazywała się nie do przełknięcia.
Tym razem mile mnie zaskoczyło tłumaczenie, bo było naprawdę dobre i język dzięki temu był swobodny i naturalny.

Opiekunka” to powieść z gatunku thriller psychologiczny, budzący napięcie mimo że fabuła była przewidywalna i dość prosta. Historia jakich sporo naoglądałam się w filmach. Nie jest zaskakująca, ale czytało się ją bardzo dobrze, a i jak wspomniałam budzi emocje. Te wywołane są raczej nie tym, że nie wiadomo kto, co i jak?
Ale raczej tym, że fascynujący był sam proces działania sprawczyni, jej zachowanie, bezpretensjonalność, bezwzględność i ogromna determinacja. Jednocześnie z wielką ciekawością obserwowałam relacje Melissy i Marka – które pod wpływem manipulacji stawały się coraz gorsze, ich reakcje pokazują ewidentnie, że nadmierna ufność wobec innych może okazać się pierwszym stopniem do zguby.
Kibicowałam im i oczywiście zakończenie nie zawiodło mnie.


Opiekunka” to nieskomplikowana historia o tym, jak można pomylić się ocenie innych osób, o tym, że nasza empatia również powinna mieć granice – a tą granicą jest zdrowy rozsądek.

Polecam jako jesienną lekturę pełną emocji i dreszczyku, z kocykiem na kolanach i parującą herbatą, kiedy za oknem będzie lało i wiało.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu W. A. B.



#kryminalnywrzesień
@ruderecenzuje