piątek, 24 sierpnia 2018

"W cieniu tamtych dni" Magdalena Macher




W CIENIU 

TAMTYCH 

DNI

Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: PASCAL

„W cieniu tamtych dni” Magdaleny Majcher miało premierę w 1 sierpnia 2018 r. Taka data nie była dziełem przypadku, gdyż to właśnie w tego dnia 1944 roku o godzinie 17:00 wybiła godzina „W” i rozpoczęło się Powstanie Warszawskie.
W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tysięcy rannych i 15 tysięcy wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tysięcy do 200 tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy. Na skutek walk powstańczych oraz systematycznego wyburzania miasta przez Niemców uległa zniszczeniu większość zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, w tym setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturalnej i duchowej.
Te fakty znane są niemalże każdemu, kto odrobinę interesuje się historią naszego kraju.
Jakie zatem przesłanie niesie ze sobą powieść Magdaleny Majcher?
Czy „W cieniu tamtych dni” opowiada o przeszłości w innym wymiarze?

Rodzinna tajemnica.
Powstańcza miłość.
Mikołaj nigdy nie miał prawdziwej rodziny - matka wyjechała za granicę, kiedy miał kilka lat a ojca nigdy nie poznał. Wychowała go babcia, Emilia - jedyna osoba, która jest mu naprawdę bliska. Kiedy jednak chłopak odkrywa na strychu tajemniczą szkatułkę, okazuje się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Opaska z Powstania Warszawskiego i listy, które nigdy nie zostały wysłane stają się kluczem do poznania tajemnicy, kładącej się cieniem na losach całej jego rodziny...

Co wydarzyło się w życiu Emilii w sierpniu 44?

Kim jest tajemniczy Krzysztof, do którego skierowane były listy?

Wielka miłość, tragiczna historia i tajemnica, której nie można dłużej ukrywać...


„W cieniu tamtych dni” to lekcja historii, jakiej nie znacie.
Opowieść snuta przez babcię Emilię jest prawdziwym obliczem tego, o czym głośno się nie mówiło, nie mówi albo nie chce się mówić, bo zbyt mocno boli tych, co przetrwali tamten tragicznie krwawy okres, wyryty bezlitośnie na twarzy naszego kraju.
Niestety z roku na rok ubywa tych, którzy z wielkim poświęceniem walczyli za przyszłość swoją, naszą i pokoleń, które jeszcze nadejdą po nas.
Dlatego tak bardzo ważne jest poznanie historii od podszewki. Abyśmy mogli przekazać ją dalej, nie suchymi faktami w liczbach, a żywym świadectwem tego, czego dokonali w ‘44 roku powstańcy. Byśmy dumnie mogli nosić głowy i każdego dnia posiadali w sercach hołd i wdzięczność dla wszystkich tych, co przelali krew za wolność Polski.


Akcja powieści biegnie dwutorowo: współczesność przeplata się z okresem powstańczym, dzięki czemu możemy mieć lepszy wgląd na to, w jaki sposób historia ma wpływ na czasy obecne. To czego doświadczyła babcia Emilia jako młoda dziewczyna, w ogromnym stopniu wpłynęło na jej dalsze losy. Ta postać nie jest tylko zwykłą bohaterka powieści – pod jej twarzą kryją się setki tysięcy osób – powstańców, którzy w ‘44 roku walczyli z okupacją, jak również toczyli walkę o zwykłe przetrwanie. Babcia Emilia jest symbolem każdej osoby, która przelała swoją krew, oddała swoją młodość i szczęście w imię wolności. Ona przeżyła, przeżyli również inni, jednak do dziś noszą w sercu i w umyśle krwawe rany z tamtego okresu.
Magdalena Majcher pokazała w ten sposób, że nie są to postaci bezimienne, szare i bezbarwne. O nie! To ludzie z krwi i kości, którzy poświęcili WSZYSTKO, by ratować kraj, siebie i naszą teraźniejszość.
Niezmiernie ubolewam nad nikłą wiedzą, jaką przekazuje się młodym pokoleniom na temat okresu wojennego. Uważam, że to nasz ludzki (rodzicielski) obowiązek, uświadomić nasze dzieci czym był okres II wojny światowej oraz powstania warszawskiego, nie tylko w wydźwięku liczbowym na skalę kraju, ale również w aspekcie wojennej codzienności z jaką przyszło się mierzyć ludności cywilnej, ogromnej skali głodu, chorób, bezradności i braku wiary.
Może zabrzmi to górnolotnie, ale mój syn (10l.) wiedząc, o czym czytam, chciał sięgnąć po lekturę zaraz po mnie. Jestem z tego dumna i wiem, że za rok, dwa podsunę mu tę książkę, by mógł lepiej zrozumieć czym jest dzień dzisiejszy i by w pełni potrafił uszanować pamięć tych, którzy wówczas walczyli o jego dzieciństwo.

„W cieniu tamtych dni” to bolesna opowieść o utracie marzeń, przyszłości oraz utracie nadziei. To historia  okupiona cierpieniem, krwią i słonymi łzami strachu i niepewności. To również historia o miłości, która dawała ludziom odrobinę ciepła w tamtych dniach, która wlewała w ich serca wiarę w przetrwanie i nawet w najcięższych momentach przynosiła im poczucie normalności.
„Miłość – Czy bywa niewłaściwa? Zdecydowanie więcej szkody może wyrządzić jej brak. Kiedy ludzie kochają, starają się być lepsi, nie tylko dla ukochanej osoby, ale też dla całego świata. W czasach, kiedy zło i nienawiść rozpanoszyły się po całej Europie, bardzo potrzebowaliśmy miłości, bo niosła nadzieję i pozwalała zachować człowieczeństwo.”
O takiej miłości opowiada nam babcia Emilia. Uczucie, które połączyło ją i Tadeusza było niezwykłe. Przetrwało lata, wyryło się w ich sercach na zawsze, ta miłość do ostatniego oddechu towarzyszyła im w drodze do lepszego świata. I chociaż nie była to miłość, która mogła rozwinąć skrzydła i dać im szczęśliwe życie, to jednak stała się ona dla mnie dowodem na to, że miłość to siła niezmierzona, która jest w stanie pokonać wszystko.

„W cieniu tamtych dni” Magdaleny Majcher uświadomiła mi również jak niewiele trzeba, by zapomnieć lub co gorsza żyć w nieświadomości. Tymczasem autorka mówi wprost o tym, że dawne czasy mają przeogromny wpływ na naszą codzienność, o czym tak wiele osób nie ma pojęcia.
"Potrzeba wielu generacji, aby krew została odfiltrowana z wojennej traumy i wszystkich jej następstw". 
W obliczu tych słów uznaję, że życie w niewiedzy o naszej zalanej krwią i cierpieniem historii, nie daje nam prawa mówić o sobie, że jesteśmy patriotami. Jedynie głęboka wiedza o tym, co się wówczas działo, o tym czego doświadczali nasi pradziadkowie i dziadkowie daje nam prawo do tego, by nazywać się tym mianem.


„W cieniu tamtych dni” to nie tylko przejmująca lekcja historii i życia, to także głęboka lektura o poszukiwaniu tożsamości i wielkim patriotyzmie naszych przodków. To opowieść o młodości i jej błędach, o przyjaźni i miłości, o poświęceniu i wielkiej odwadze, o tęsknocie, samotności i bezsilności, o braku nadziei, łzach bólu i strachu, o utracie najbliższych za sprawą brutalnej rzeczywistości, a także o trudnych relacjach z najbliższymi ludźmi, kiedy w sercu tkwi kolec powojennej rzeczywistości.
To również historia o tym, że życie zatacza kręgi, które są konieczne, do tego, by móc pójść właściwą dla nas drogą.

„W cieniu tamtych dni” pokiereszuje Wasze serca na kawałki, spłynie Wam po policzkach słonymi łzami, a jednocześnie da Wam poczucie wielkości i dumy z własnego obywatelstwa.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Magdalenie Majcher oraz Wydawnictwu PASCAL. 






Wypożycz na w.bibliotece.pl

"Obca w świecie singli" Krystyna Mirek



OBCA 

W ŚWIECIE 

SINGLI

Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Edipresse

„Obca w świecie singli” to powieść autorstwa Krystyny Mirek, której premiera była 23 maja 2018 roku. Mówią, że nie szata zdobi człowieka, a tym bardziej nie książki, jednak nie da się nie zwrócić uwagi na prześliczną okładkę jaką ma ta książka. Przyciąga wzrok i sprawia, że człowiek o razu czuje magię wypływającą ze środka.

Podobno na planecie singli można znaleźć szczęście. Są tacy, którzy wprowadzili się na nią świadomie i bardzo sobie chwalą.
Karolinę i Jakuba w to nieznane miejsce niespodziewanie wyrzuciło życie. Oboje w krótkim czasie bardzo wiele stracili i zawiedli się na najbliższych. Czują się obco na planecie singli. To nie jest ich świat. Nie wierzą już w miłość, nie potrafią nikomu zaufać.

Karolina chce się poświecić wyłącznie wychowywaniu córeczki oraz ratowaniu upadającej restauracji. Jak może chroni swoje dziecko przed obojętnością jego ojca. Jakub chciałby móc uczestniczyć w wychowaniu swojego dziecka, ale jego partnerka postanawia go ukarać i skutecznie mu to uniemożliwia.

Tych dwoje postanowi pomóc sobie nawzajem. Staną się najlepszymi singlami, jakich kiedykolwiek widziano. Silni i niezależni. Ale czy w życiu tylko o to chodzi? Czy naprawdę tylko na tym im zależało?

Galeria barwnych postaci, lekkie pióro oraz dotykający bardzo wiele osób problem samotności, która ma wiele twarzy.

„Obca w świecie singli” jest powieścią o samotności i miłości. Bywa, że nie zawsze życie układa się po naszej myśli. Czasem zawodzą nas ludzie, a czasem to my sami zawodzimy siebie. Często zdarza się tak, że później nie da się naprawić tego, co zepsute. Bywa, że lepiej pójść inną drogą, zacząć coś od nowa, zbudować od podstaw niż ponownie wkraczać do tej samej rzeki.

Karolinę – poznajemy w chwili gdy jej życie przewraca się do góry nogami, mężczyzna którego kochała i któremu zaufała w stu procentach, okazał się niedojrzałym facecikiem z syndromem Piotrusia Pana.
Jakuba – spotykamy w chwili, gdy traci wszystko co w jego życiu najcenniejsze, dziecko, narzeczoną, pracę oraz dom, a wszystko za sprawą jednej decyzji kobiety, która była całym jego światem.

Los krzyżuje ich drogi – nie wiadomo, czy bardziej z przekory, czy z przeznaczenia. Niemniej jednak ta dwójka samotnych i złamanych przez życie ludzi, przyciąga się do siebie nawzajem.
Okazuje się, że Karolina ma upadająca restaurację i mnóstwo długów, a Jakub jest fantastycznym kucharzem bez środków do życia. Splotem okoliczności postanawiają podnieść się wzajemnie z upadku i nie dopuścić do sprzedaży lokalu. Każde z nich kieruje się innymi pragnieniami, ale grając do jednej bramki – widzą światło w tunelu.
Czy uda im się równie gładko wyprostować ścieżki ich prywatnych kłopotów?
Czy to prawda, że nieszczęścia chodzą parami, a nawet stadami?
A może tych dwoje pośród kuchennych smaków i zapachów znajdzie złoty środek na szczęście? 


„Obca w świecie singli” to również opowieść o samotności wynikającej z własnego wyboru – przykładem którego jest Malwina. Ale czy rzeczywiście bycie singlem jest takie cudowne i barwne jak twierdzi ta młoda i pewna siebie kobieta? Czy może na dnie jej serca czai się spychana każdego dnia tęsknota za czymś zupełnie innym, do czego zatwardziale nie chce się przyznać?

Powieść Krystyny Mirek jak zawsze delikatnie chwyta za serce sięgając do najbardziej ukrytych w nim emocji. Autorka powoli buduje w czytelniku poczucie wiary w to, że po burzy życiowej przychodzi słońce i że jeśli człowiek bardzo chce to potrafi znaleźć wyjście z najbardziej beznadziejnej sytuacji. I chyba tak to jest, że chcąc podnieść się z dna my ludzie dajemy z siebie wszystko, by stanąć z powrotem na nogi. Droga do stagnacji nie zawsze jest lekka, ale satysfakcja płynąca z samorealizacji jest przeogromna, a to z kolei niesamowicie wzmacnia poczucie własnej wartości.
Tak też stało się w przypadku Karoliny i Jakuba, oboje znaleźli drogę do realizacji planów, do wyjścia z życiowego kryzysu...a za zakrętem czekało na nich coś więcej niż sukces i spełnienie zawodowe. Coś co w życiu każdego człowieka pełni rolę naturalnego katalizatora szczęścia.


„Obca w świecie singli” Krystyny Mirek to lektura idealna dla tych co stracili wiarę we własne możliwości. Dowodzi niezmiennie, że życie zatacza kręgi, ale również niesie ze sobą sporo dobrego, wystarczy tylko się nie poddawać.
Ja książkę przeczytałam tuż przed wielkimi zmianami w moim życiu i był to chyba dla mnie najwłaściwszy moment na tę lekturę. Dzięki niej zrozumiałam, że to ja trzymam stery i tylko ode mnie zależy w jakim kierunku popłynę.

Zachęcam zatem do sięgnięcia po „Obcą w świecie singli”, która prawdopodobnie okaże się całkiem dobrze Wam znana z Waszej codzienności. 

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse. :)  



Wypożycz na w.bibliotece.pl