W
IMIĘ
MIŁOŚCI
Autor:
Katarzyna Michalak
Seria:
Jabłoniowa (tom 2)
Wydawnictwo:
Mazowieckie
„W
imię miłości” to drugi tom serii Jabłoniowej wznowionej
nakładem Wydawnictwa Mazowieckiego.
Powiem
szczerze, że trochę zaskoczyła mnie fabuła, bo spodziewałam się
ewidentnego ciągu dalszego poprzedniej części, a okazało się, że
jest inaczej…
Edward,
właściciel pięknego starego domu na Jabłoniowym Wzgórzu, nie
przeczuwa rewolucji, jaka nagle nastąpi w jego życiu. Rewolucja ma
na imię Ania, ma dziesięć lat i właśnie straciła wszystko…
Tajemnica
z przeszłości zmusi mężczyznę do postawienia pytań o to, co
naprawdę jest ważne i czy w jego życiu jest miejsce na rodzinę.
Książka zaskoczy bogactwem emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Ogromna ilość wzruszeń gwarantowana!
Trzymająca w napięciu historia o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, potrzebie bycia kochanym, tęsknocie za prawdziwą rodziną i o tym, że cuda się zdarzają.
Trzymająca w napięciu historia o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, potrzebie bycia kochanym, tęsknocie za prawdziwą rodziną i o tym, że cuda się zdarzają.
„W
imię miłości” podobała mi się bardziej niż pierwszy tom.
Co to były za emocje i wzruszenia!
No, po prostu łza za łzą i już!
Nie
obyło się bez kolejnego porównania, bo początek historii szalenie
przypomniał mi nie tylko „Anię z Zielonego Wzgórza”, ale i historię
„Heidi”.
Takie wspomnienia i porównania, zdecydowanie należą
do bardzo przyjemnych, zwłaszcza gdy za oknem jesienny nastrój
przeplata się z nostalgią.
„W
imię miłości” to historia, która mocno chwyciła mnie za serce,
popłakałam się miejscami jak bóbr.
Ahhh….cóż
to była za opowieść!
To
powieść
o
wybaczeniu, zrozumieniu, walce o
życie, o samotności i miłości.
Niestety czasem w
życiu musi
dojść do tragedii byśmy otworzyli oczy na wiele spraw. Los daje
nam zawsze potem drugą szansę. Nie zawsze potrafimy z niej
korzystać.
Czy zatem bohaterowie książki z niej skorzystali w
odpowiedni sposób?
„W
imię miłości” to piękna
i niezwykle wzruszająca książka.
Naszpikowana
ciepłem,
ale wielkim
dramatem. A przy tym nie
zabrakło czarnego
charakteru
i przystojnego mężczyzny.
Muszę
przyznać, że w sieci często spotkałam
się z różnymi opiniami na temat powieści
pani Kasi –
że na
przykład są one
zbyt naiwne,
infantylne,
przelukrowane,
czy nazbyt ckliwe.
Może
i chwilkami tak jest.
Ale wiecie co?
Mnie osobiście to jakoś wcale
nie przeszkadza i naprawdę z niecierpliwością czekam na każdą
kolejną
historię
opowiedzianą przez panią
Kasię.
Ps.
Nie zrażajcie się podczas czytania faktem, że „W imię miłości” niczym nie jest związana z pierwszą częścią czyli z
„Wiśniowym Dworkiem”.
Faktycznie, to jakby dwie odrębne fabuły.
Zdradzę
Wam jednak (chociaż pewnie mi nie wolno), że wszystko się wyjaśni w kolejnym tomie.
Za
egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję
Wydawnictwu
Mazowieckiemu.
Mam w planach poznać tę historię. 😊
OdpowiedzUsuńkoniecznie zarezerwuj dla niej troszkę swego czasu
OdpowiedzUsuń