MARTWA
WODA
Autor:
Ann Cleeves
Seria:
Szetlandzka (tom 5) poprzednie tomy pod „Kwartet Szetlandzki”
Wydawnictwo:
Czwarta Strona, Czwarta Strona Kryminału
„Martwa
Woda” to niedawna premiera, którą wydało Wydawnictwo Czwarta
Strona.
Od
razu Wam powiem, iż nie dość, że to było moje pierwsze spotkanie
z twórczością tej autorki to jeszcze na dodatek nie czytałam
poprzednich tomów tej serii.
Czy
było to dla mnie
problematyczne i czy literackie spotkanie z piórem Ann Cleeves
okazało się udane?
Dziennikarz
Jerry Markham zostaje znaleziony martwy w łodzi pochodzącej z
Szetlandów. Jego sprawą zajmuje się młoda detektyw Willow. Pomaga
jej Jimmy Perez, który wciąż próbuje się pozbierać po
dramatycznych wydarzeniach sprzed sześciu miesięcy.
Markham mieszkał w okolicy, ale wyniósł się do Londynu, gdzie zrobił karierę. Opuścił Szetlandy akurat gdy na wyspach rozgorzał skandal związany z nim i pewną młodą dziewczyną, Evie Watt. Nie miał tutaj zbyt wielu przyjaciół, dlaczego więc wrócił?
Markham mieszkał w okolicy, ale wyniósł się do Londynu, gdzie zrobił karierę. Opuścił Szetlandy akurat gdy na wyspach rozgorzał skandal związany z nim i pewną młodą dziewczyną, Evie Watt. Nie miał tutaj zbyt wielu przyjaciół, dlaczego więc wrócił?
Przyznam
się bez bicia, że na początku czytanie szło mi jak po grudzie.
Czasem już tak po prostu jest, ale nie porzuciłam książki, bo dobrze wiem,
że akcja bywa przewrotna i
z taką nadzieją w sercu brnęłam dalej.
Na
szczęście okazało się, że akcja wkrótce wskoczyła na
właściwe tory (w sensie kryminalnym), na które tak czekałam.
I
powiem Wam, że wciągnęłam się w fabułę.
Dużym
plusem przeczytania tej powieści (dla mnie oczywiście) było
poznanie Wysp Szetlandzkich, o których nie wiedziałam niczego.
Autorka w bardzo plastyczny sposób zapoznała mnie z ich wietrznym
i mglistym
klimatem.
Prawdę powiedziawszy – czułam przygodę wszystkimi swoimi
zmysłami.
I
chociaż wiecie, że lubię ciepło, słońce i wiecznie marznę to
jednak zachwyciłam się urodą szetlandzkiej natury.
Oczarowały
mnie czarne skały klifowego wybrzeża, soczysta zieleń traw oraz
niezwykłe
biało – złotawe plaże. Polubiłam też morze – czasami
niezwykle, wręcz mrocznie spokojne i gładkie, a czasem gniewnie
wzburzone i trawiące falami brzeg. A wszystko
to niebywale
klimatycznie zanurzone
we
mgle, deszczu,
wietrze i szarości.
Czy
można sobie wyobrazić lepsze miejsce na zbrodnię?
„Martwa
woda” to w moim odczuciu dość spokojny kryminał, chociaż
zdarzało się, że akcja miejscami naprawdę gnała do przodu i w
związku z morderstwami emocji tez nie brakowało. Nie było krwawych
scen, natomiast muszę stwierdzić, że autorka ma ogromny talent do
podkręcania nastroju. Podobało mi się to jak manipulowała fabułą
oraz moimi odczuciami i wyobrażeniami.
Podczas
czytania kompletnie nie
odczułam
tego,
że
jest to któraś część z kolei, dzięki
temu, że tak naprawdę większość
wątków była bardzo
klarowna,
a
ja nie gubiłam się w treści. Zapewniam więc,
iż
można
czytać „Martwą wodę” bez znajomości poprzednich tomów.
A
przyznam się Wam po cichu, że bardzo się tego bałam, kiedy
sięgałam po tę pozycję.
„Martwa
woda” to moim zdaniem idealny kryminał na wieczór, gdy za oknem
będzie szalał wiatr i lał deszcz. Wówczas najszybciej
odnajdziecie się w klimacie Wysp Szetlandzkich, wspaniale zresztą
przybliżonych przez autorkę.
Myślę,
że kiedyś gdy, w końcu wydłużę swoją dobę – to z chęcią
sięgnę po poprzednie tomy tej serii.
Za
egzemplarz
do recenzji serdecznie
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Nie zgodzę się z Tobą. Czytając "Martwą wodę" bez znajomości poprzednich części gubi się bardzo obszerny obraz wysp i ich mieszkańców. Zatraca się również całą historię związana z detektywem Perezem. Polecam jednak czytanie w kolejności. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń