czwartek, 24 października 2019

"Martwa woda" Ann Cleeves



MARTWA WODA

Autor: Ann Cleeves
Seria: Szetlandzka (tom 5) poprzednie tomy pod „Kwartet Szetlandzki”
Wydawnictwo: Czwarta Strona, Czwarta Strona Kryminału

Martwa Woda” to niedawna premiera, którą wydało Wydawnictwo Czwarta Strona.
Od razu Wam powiem, iż nie dość, że to było moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki to jeszcze na dodatek nie czytałam poprzednich tomów tej serii.
Czy było to dla mnie problematyczne i czy literackie spotkanie z piórem Ann Cleeves okazało się udane?

Dziennikarz Jerry Markham zostaje znaleziony martwy w łodzi pochodzącej z Szetlandów. Jego sprawą zajmuje się młoda detektyw Willow. Pomaga jej Jimmy Perez, który wciąż próbuje się pozbierać po dramatycznych wydarzeniach sprzed sześciu miesięcy.

Markham mieszkał w okolicy, ale wyniósł się do Londynu, gdzie zrobił karierę. Opuścił Szetlandy akurat gdy na wyspach rozgorzał skandal związany z nim i pewną młodą dziewczyną, Evie Watt. Nie miał tutaj zbyt wielu przyjaciół, dlaczego więc wrócił?

Przyznam się bez bicia, że na początku czytanie szło mi jak po grudzie. 
Czasem już tak po prostu jest, ale nie porzuciłam książki, bo dobrze wiem, że akcja bywa przewrotna i z taką nadzieją w sercu brnęłam dalej.

Na szczęście okazało się, że akcja wkrótce wskoczyła na właściwe tory (w sensie  kryminalnym), na które tak czekałam.
I powiem Wam, że wciągnęłam się w fabułę.


Dużym plusem przeczytania tej powieści (dla mnie oczywiście) było poznanie Wysp Szetlandzkich, o których nie wiedziałam niczego. Autorka w bardzo plastyczny sposób zapoznała mnie z ich wietrznym i mglistym klimatem. Prawdę powiedziawszy – czułam przygodę wszystkimi swoimi zmysłami.
I chociaż wiecie, że lubię ciepło, słońce i wiecznie marznę to jednak zachwyciłam się urodą szetlandzkiej natury. 
Oczarowały mnie czarne skały klifowego wybrzeża, soczysta zieleń traw oraz niezwykłe biało – złotawe plaże. Polubiłam też morze – czasami niezwykle, wręcz mrocznie spokojne i gładkie, a czasem gniewnie wzburzone i trawiące falami brzeg. A wszystko to niebywale klimatycznie zanurzone we mgle, deszczu, wietrze i szarości.
Czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce na zbrodnię?

Martwa woda” to w moim odczuciu dość spokojny kryminał, chociaż zdarzało się, że akcja miejscami naprawdę gnała do przodu i w związku z morderstwami emocji tez nie brakowało. Nie było krwawych scen, natomiast muszę stwierdzić, że autorka ma ogromny talent do podkręcania nastroju. Podobało mi się to jak manipulowała fabułą oraz moimi odczuciami i wyobrażeniami.


Podczas czytania kompletnie nie odczułam tego, że jest to któraś część z kolei, dzięki temu, że tak naprawdę większość wątków była bardzo klarowna, a ja nie gubiłam się w treści. Zapewniam więc, można czytać „Martwą wodę” bez znajomości poprzednich tomów.
A przyznam się Wam po cichu, że bardzo się tego bałam, kiedy sięgałam po tę pozycję.

Martwa woda” to moim zdaniem idealny kryminał na wieczór, gdy za oknem będzie szalał wiatr i lał deszcz. Wówczas najszybciej odnajdziecie się w klimacie Wysp Szetlandzkich, wspaniale zresztą przybliżonych przez autorkę.

Myślę, że kiedyś gdy, w końcu wydłużę swoją dobę – to z chęcią sięgnę po poprzednie tomy tej serii.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.



1 komentarz:

  1. Nie zgodzę się z Tobą. Czytając "Martwą wodę" bez znajomości poprzednich części gubi się bardzo obszerny obraz wysp i ich mieszkańców. Zatraca się również całą historię związana z detektywem Perezem. Polecam jednak czytanie w kolejności. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń