STRZAŁY
NAD
JEZIOREM
Autor: Marta
Matyszczak
Seria: Kryminał pod
Psem
Wydawnictwo:
Dolnośląskie
„Strzały nad
jeziorem” to trzeci tom z serii Kryminał pod Psem autorstwa Marty
Matyszczak. Premiera wydawnicza książki planowana jest na 28 lutego
2018 roku - nie przegapcie tej daty!
A tymczasem macie
okazję zapoznać się z poprzednimi przygodami rasowego kundla Gucia
i detektywa Solańskiego, które znajdziecie w książce „Tajemnicza
śmierć Marianny Biel” → recenzja :) oraz w „Zbrodnia
nad urwiskiem” →
recenzja.
Warto sięgnąć po
wyżej wspominane przeze mnie pozycje tej młodej i utalentowanej
autorki.
Ja cieszę się
przeogromnie, że mam okazję czytać ją od początku, mam możliwość
obserwacji jej zmieniającego się stylu pisania, który szlifuje,
doskonali, to widać gołym okiem. O ile pierwsza i druga część
serii były świetnie napisane, tak „Strzały nad jeziorem” to
już zupełnie inna liga. Autorka pisze jeszcze lepiej, śmielej bawi
się słownictwem, porównaniami i skojarzeniami. Czytanie jej to
prawdziwa przyjemność.
„Gucio – kundel
z urodzenia, pies zaczepno – obronny z wykształcenia (on zaczepia,
inni go bronią, tropiciel (kiełbasy) z zawodu.” przybył do mnie
przed świętami, ale że mnie nie było w domu, to czekał na mnie
cierpliwie, aż do Nowego Roku. Powitał mnie z ogromną radością, a
ja poczułam się tak, jakby znów odwiedził mnie mój najlepszy
przyjaciel.
Wczasów w Barlinku
Róża Kwiatkowska nie będzie dobre wspominać. Dziennikarka została
tam oskarżona o popełnienie morderstwa! Ofiarą jest Andrzej
Siudek, profesor archeologii podwodnej, który prowadził badania w
Jeziorze Barlineckim. Kto naprawdę stoi za śmiercią naukowca? Była
żona? Lokalny złodziejaszek? A może archeolożka kierująca
konkurencyjną grupą badawczą?
Zszokowana obrotem sprawy Kwiatkowska wzywa na pomoc prywatnego detektywa Szymona Solańskiego. Z nieodłącznym kundelkiem Guciem u boku ruszają na poszukiwanie mordercy.
"Zapamiętajcie to nazwisko, bo o Matyszczak będzie jeszcze głośno!"
/Maria Olecha- Lisiecka, "Dziennik Zachodni"/
Zszokowana obrotem sprawy Kwiatkowska wzywa na pomoc prywatnego detektywa Szymona Solańskiego. Z nieodłącznym kundelkiem Guciem u boku ruszają na poszukiwanie mordercy.
"Zapamiętajcie to nazwisko, bo o Matyszczak będzie jeszcze głośno!"
/Maria Olecha- Lisiecka, "Dziennik Zachodni"/
„Strzały nad
jeziorem” Marty Matyszczak przyciągają wzrok swoją okładką, tu
muszę zdecydowanie powiedzieć, że osoba czuwająca nad grafiką
książek Marty Matyszczak, wie dokładnie co robi od samego
początku. Wszystkie części są bowiem opatrzone w rysowniczy,
kolorowy szkic sytuacyjny, który idealnie nawiązuje do klimatu
powieści i do treści. To naprawdę jest coś! Bardzo lubię kiedy
książkowa grafika ściśle wiąże się z zawartością. Pobudza to
moją wyobraźnię oraz kreatywność w doborze tła fotograficznego.
„Strzały nad
jeziorem” zabierają nas zgodnie z tytułem nad jezioro w
miejscowości Barlinek. Gdzie Róża Kwiatkowska robi coś…hmm, coś
czego się nie spodziewacie i jak się później okazuje jej
poczynania zmieniają bardzo wiele. Niemniej jednak pozostaje nadal
tą świetną Różą, która wpada w tarapaty i w kaszę sobie nie
da nadmuchać. Ach jak ja ją lubię :)
Oczywiście w
powieści nie brakuje cudownego kundelka pod krawatką, jegomościa
Gucia, który coraz bardziej zaczyna łapać o co biega w zawiłym
świecie i knowaniach człowieków. Jego nietuzinkowy sposób
patrzenia na nasze ludzkie sprawy jest, jak zawsze, bezbłędny i
kapitalnie potrafi rozwalić na łopatki największego ponuraka.
Skoro jest Gucio –
jest również Szymon Solański – ten długonogi, przystojny
detektyw tym razem zaskoczył mnie, przejrzał w końcu na oczy,
niestety musi się chłopina w tej materii jeszcze wiele nauczyć :)
oj tak!
„Strzały nad
jeziorem” Marta Matyszczak dopieściła pod każdym względem. Styl
autorki pozostał w tym samym tonie błyskotliwego humoru i zagadek,
choć zmienił się i rozwinął. Jak wspominałam wcześniej coraz
śmielej bawi się językiem, naginając skojarzenia i porównania, w
rezultacie otrzymuje efekt sprężynki (o ile mogę to tak określić).
Czytacie coś i nagle zaskakujecie, że w danym zdaniu kryje się
zakamuflowany dodatkowy tekst, który nawiązuje nie tylko do naszej
rzeczywistości i codzienności – ale fantastycznie przy tym bawi i
rozśmiesza. Dzięki tym zabiegom mamy okazję poznać bliżej samą
autorkę – wszak dzieło to dziecko autora. A myślę, że książki
Marty, choć fabuła jest wytworem jej wyobraźni, zgrywają się z
prawdziwym życiem, tworząc razem spójną całość. Taki wybieg
nadaje jej powieściom moc autentyczności. A jeśli czytelnik czuje,
że bohaterowie żyją, fabuła żyje, to chyba nie ma nic lepszego!
„Strzały nad
jeziorem” możecie czytać bez znajomości poprzednich części,
myślę jednak, że skusicie się na wszystkie :)
Bardzo lubię
podsycać Waszą ciekawość – chciałabym abyście do premiery tej
książki siedzieli czekając na nią, jak na szpilkach!
Jeśli zatem
chcecie dowiedzieć się:
Co takiego Róża
Kwiatkowska robiła w Barlinku?
Co Gucio ma
wspólnego ze jedenastocentymetrowymi szpilkami?
Dlaczego Solański
musi się jeszcze wiele nauczyć?
Jakie potworności
kryje w swych głębinach Jezioro Barlineckie?
Czy bogactwo daje
szczęście?
Kto zabił Andrzej
Siudka i jakie było „modus operandi”?
Dlaczego Solański
„zdradził” swoją skodę fabię i jakie były tego rezultaty?
Czy lokalny
złodziejaszek ma morderstwo na sumieniu?
Kim dla
zamordowanego była archelożka kierująca konkurencyjną grupą
badawczą?
„Strzały nad
jeziorem” odpowiadają na wszystkie te pytania. Co więcej
przeniosą Was w piękne okolice wypoczynkowej miejscowości w
zachodniej Polsce, gdzie będziecie razem z bohaterami wdychać
sosnowy aromat tamtejszych lasów. Popływacie łódkami po
Barlineckim Jeziorze i nauczycie się trudnej sztuki panowania nad
sobą. Tak, tak...nie śmiejcie się...czytając tę powieść trudno
będzie Wam usiedzieć w jednym miejscu. Marta Matyszczak swoim
piórem sprawi, że siedzenie w domu stanie się dla Was ogromnie
nudnym zajęciem.
„Strzały nad
jeziorem” doprowadzą Was niejednokrotnie do śmiechu, nie
zabraknie jednak dreszczu strachu przechodzącego po karku, bo są
momenty w których trudno przewidzieć czy wszystko skończy się
dobrze. A rozwiązanie zagadki...no cóż, jak zawsze autorka nie
zawiedzie Was pod tym względem, bo to, co oczywiste nie zawsze
okazuje się właściwym rozwiązaniem. Dodatkowo w tej powieści
zastosowany jest fortel otwierający furtkę do kolejnych części –
nie zdradzę teraz jaki – ale z pewnością wyłapiecie te
fragmenty podczas czytania.
"Bywają fałsze, które tak dobrze udają prawdę, iż byłoby omyłką nie dać im się oszukać"
Namawiam Was gorąco
do sięgnięcia po „Strzały nad jeziorem” - dobra zabawa
gwarantowana, dzięki intrygującej tajemnicy jeziora, zagadce
morderstwa, pełnych humoru akcji oraz zakamuflowanych w treści
prztyczków prosto w nos naszej rzeczywistości.
Ja już nie mogę się
doczekać kolejnych przygód Róży, Szymona oraz Gucia.
I niechybnie
muszę pochować swoje wszystkie buty (zrozumiecie dlaczego, po lekturze), bo zdradzę Wam, że może doczekamy się czwartej części serii jeszcze w tym roku :)
Za egzemplarz do
recenzji piękne podziękowania kieruję w stronę
Marty Matyszczak
oraz Wydawnictwa Dolnośląskiego.
Ps. Martusiu –
bardzo Ci dziękuję za wyróżnienie na końcu :)
Poszukaj i wypożycz
na
w.bibliotece.pl
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń