czwartek, 25 stycznia 2018

"Szkoła żon" & "Pensjonat marzeń" Magdaleny Witkiewicz


SZKOŁA ŻON 


PENSJONAT MARZEŃ 


Autor: Magdalena Witkiewicz
Seria: Szkoła żon (tom 1 i 2)
Wydawnictwo: FILIA

„Szkoła żon” i "Pensjonat marzeń” Magdaleny Witkiewicz...zwane szumnie erotykami. Ja bym powiedziała o nich inaczej. W dobie wielkiego bum na powieści erotyczne czy new adult – te dwie pozycje autorstwa Magdy kompletnie mi się nie kwalifikują do tej kategorii.
I całe szczęście !!!

Dwie powieści bestsellerowej autorki w jednym tomie! Wydanie specjalne.
Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo. Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut.
Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami imprezę rozwodową, kiedy w loterii wizytówkowej wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego spa o nietuzinkowej nazwie…
Lista rzeczy, które ma ze sobą zabrać do „Szkoły żon” ogranicza się do szczoteczki do zębów i jednej pary bielizny.
Julia, która porzuciła wiarę w miłość i w ogóle we wszystko, nie ma już nic więcej do stracenia, decyduje się jechać.
W niesamowitym luksusowym spa, ona i kilka innych, zwyczajnych kobiet, przeżywają przygodę życia.
Zostają tam przez 3 tygodnie, a po powrocie nic nie jest już takie samo…
Już nigdy żaden facet ich nie zostawi.
Po kilku miesiącach bohaterki SZKOŁY ŻON znowu biorą sprawy w swoje ręce. Podupadły hotel położony w samym sercu kaszubskich lasów zamieniają w PENSJONAT MARZEŃ. Czy mimo życiowych przeszkód dadzą sobie radę?
Czy po raz kolejny okaże się, że w kobietach tkwi siła, która pozwala przenosić góry?


„Szkoła żon” oraz „Pensjonat marzeń”, jak dla mnie, tworzą nową kategorię: powieść afrodyzjak. Dlaczego?
Otóż...
„Szkoła żon” oraz „Pensjonat marzeń” są przesycone uwodzicielskim aromatem kadzidełek, fascynującą grą damsko – męską, przyodziane w lekkie sukienki bez bielizny, dają ogromne pole do wyobraźni, a jednocześnie są jak mruczący wulkan emocji. 
Sceny uznawane przez wielu za pikantne – dla nie były pełne zmysłowości, pieszczot, przyjemności...tego wszystkiego o czym marzy skrycie chyba każda kobieta.

Do tego jest to powieść dająca i budująca motywację do działania. 
Magdalena Witkiewicz w tych książkach pisze o zwykłych kobietach jakich teraz wiele. Samotnych, porzuconych, zdradzonych przez mężów, zaniedbanych przez swoje drugie połówki, o kobietach, które nie myślą o sobie, żyją z dnia na dzień, bo każdy poranek oznacza dla ni mniej ni więcej – kierat domowych obowiązków szeroko rozumianych (jeśli wiecie o co mi chodzi). Pisze o kobietach żyjących życiem domowników, zajadających wieczorami słodycze na pocieszenie, pijących lampkę (albo dwie) wina dla otuchy i relaksu, czytających książki, bo tylko tam znajdują tych „prawdziwych takich, orły, sokoły...” - mężczyzn jak z bajki.
Aż wreszcie – i tu bez ogródek – Magdalena napisała o mnie :) jestem w każdej z tych bohaterek (choć są chwile, kiedy mam jeszcze gorzej niż one), Jestem w Julce, Jagodzie, Michalinie, Marcie, Agnieszce…


„Szkoła żon” i „Pensjonat marzeń” pozwoliły mi siebie zobaczyć trochę inaczej niż kiedy patrzę na siebie w lustrze. Spojrzałam na siebie oczami tych kobiet, bohaterek powieści...wiele razy zastanawiałam się co by mi powiedziały, gdybym była razem z nimi. Już wiem. Ale to akurat pozostanie już moją tajemnicą do realizacji na najbliższe miesiące, może nawet lata.

Jedno wiem na pewno – Magdalena Witkiewicz – nie napisała erotyka. Napisała pełną zmysłowości powieść (w sumie dwie), które mają ogromne podłoże psychologiczne.
Owszem można ją potraktować jako lekką lekturę na wolne popołudnie, ale moim zdaniem szkoda zmarnować taki potencjał.
Prawda kryjąca się w powieściach, jest niby oczywista – wierzyć w siebie i walczyć o siebie! No tak...ale nie to jest sednem. Duszą tych dwóch powieści jest moment, w którym to my – kobiety – zaczniemy postrzegać siebie inaczej. Inaczej kiedy patrzymy w lustro! Inaczej bo przez pryzmat własnych pragnień, chęci i marzeń! Kiedy porzucimy stateczną rolę, którą same sobie obrałyśmy, albo życie dla nas wykreowało – zobaczymy coś więcej niż praczkę, sprzątaczkę, żonę w kapciach, podającą mężusiowi obiadek i piorąca jego (...wiadomo co!…).
Moim zdaniem autorka chciała bardzo uświadomić nam kobietom – że jesteśmy kobietami!
Niezależnie od tego co na co dzień robimy – jesteśmy kobietami. Istotami, które mają pragnienia, marzenia, aspiracje, które chcą być szanowane, podziwiane, zauważane, doceniane.

Ktoś powie – no pewnie! Jeszcze czego? Może czerwony dywan rozłożyć przed jaśnie damą?

Nie o to chodzi!
Naprawdę, nam kobietom niewiele trzeba byśmy się tak czuły. Tylko w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. A Magdalena Witkiewicz w „Szkole żon” i w „Pensjonacie marzeń” głośno krzyczy o tym, że nie zawsze dwoje musi chcieć naraz! Czasem wystarczy żebyśmy to my bardzo tego chciały i nie pozwoliły się źle traktować.


Dodam jeszcze, że obie powieści czyta się szalenie szybko, aż żałowałam, że to już koniec…
Nie zabrakło akcentów humorystycznych, które dodały powieściom „spojrzenia z przymrużeniem oka” i wprawiły mnie w naprawdę wesoły nastrój.
Myślę, że to odpowiednia lektura dla każdej z nas – chociaż ucieszyłabym się gdyby przeczytała ją chociaż co drugi facet...Dużo by to dało! A jakie byłyby efekty :) 

A więc czytajcie! 
Idźcie na spacer i przytulajcie się do brzozy! 
Brzoza to dobre drzewo - wyciąga złą energię! Spróbujcie!! 


Poszukaj i wypożycz na  w.bibliotece.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz