czwartek, 11 stycznia 2018

"Leniusiołki" Anny Sakowicz czyli kropka nad "i" trylogii kociewskiej


LENIUSIOŁKI

Autor: Anna Sakowicz
Wydawnictwo: BJ Service

„Leniusiołki” Anny Sakowicz to książka bardzo specyficzna, niby specjalnie dla dzieci, ale powiem Wam, że nie mogłam sobie odmówić i ja też ją przeczytałam. W zasadzie czytałam ją razem z synem.
Książka wraz z uszytym przez autorkę najprawdziwszym Leniusiołkiem przybyła do naszego domu tuż przed świętami, co było dla mnie i dla mojego syna wielką niespodzianką. Dla niego jeszcze większą – bo ze specjalną imienną dedykacją, dzięki której poczuł się mega dumny i wyróżniony. 

Amelka to mała dziewczynka, a zarazem WIELKA bałaganiara. W dodatku nigdy nic jej się nie chce, a czas wolny spędza najchętniej, leżąc na kanapie. Zaniepokojona zachowaniem córki mama Amelki szuka pomocy w internecie. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość od tajemniczego nieznajomego: "W waszym domu zalęgły się leniusiołki"...

„Leniusiołki” to książka edukacyjna dla dzieci...ale nie tylko, szczerze mówiąc nadawałaby się dla wielu dorosłych jako główna i obowiązkowa lektura przed wstąpieniem w związek. Serio!
Mój dziewięcioletni syn był zachwycony treścią, nie było mowy o przerwaniu czytania i zostawieniu chociaż połowy na drugi dzień!
W głównej bohaterce zobaczył siebie – ale i ja często widziałam w Amelce własne odbicie, może nie aż takie jeden do jednego, ale zawsze…

„Leniusiołki” uczą nie tylko utrzymania porządku, ale uświadamiają dziecku ( i rodzicom), że ono powinno również mieć obowiązki. Często wychowujemy dzieci w poczuciu – ty nic nie musisz robić tylko chodzić do szkoły i się uczyć. No tak. To ich obowiązek. Ale zdrowo dla dziecka i dla rodziców jest, gdy domowe obowiązki również są podzielone. I tu oczywiście z mojej strony wielki ukłon w stronę autorki, że zahacza o ten temat. Nauka sprzątania, dbania o własne otoczenie powinna być wdrażana od najmłodszych lat. Nie od parady nasze babki i prababki powtarzały „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz” oraz „czym skorupka za młodu, tym na starość trąci”. Nie są to wyssane z palca powiedzonka.
Anna Sakowicz w „Leniusiołkach” porusza właśnie taką problematykę. Pokazuje, że nie ma nic złego w tym by dziecko samo dbało o porządek w swoim pokoju, a my rodzice nie powinniśmy go wyręczać, robić za niego, bo zrobimy krzywdę i jemu i sobie. Dziecku – gdyż zawsze będzie myślało, że mu się należy, samo się posprząta, nie nawykłe do domowych obowiązków wyrasta później na niedojrzałego dorosłego, który nie potrafi sobie poradzić w życiu codziennym i wyręcza się innymi, staje się „pasożytem”. Sobie, gdyż na starość rodzice sami będą potrzebować pomocy i mogą jej nie otrzymać od wychowanego pod kloszem dziecka.

„Leniusiołki” są cenną skarbnicą wskazówek dla dzieci i rodziców. Autorka znajduje złoty środek, obowiązki są potrzebne, ale jak we wszystkim należy zachować umiar. Zauważa, ze grono dzieci w obecnych czasach jest nadmiernie obciążona obowiązkami szkolnymi, bądź wynikającymi z dodatkowych, nadprogramowych zajęć edukacyjnych. Ani nic nie robienie ani obowiązki w nadmiarze nie są dobre. Dziecko powinno być dzieckiem jak najdłużej. A to my rodzice jesteśmy od tego by znaleźć sposób na wyważenie tego wszystkiego. 

„Leniusiołki” są napisane prostym językiem, tak że trafią one w gust nawet tych dzieci, które nie lubią czytać. Akapity skonstruowano z przerwami, co pozwala na akcentowanie niektórych sytuacji, dzięki temu wzmacnia się efekt przeżywania tego, co zwiera treść. Dodatkowo książka jest wzbogacona o piękne kolorowe ilustracje, które świetnie współgrają z tekstem podczas czytania. Dziecko ma okazję śledzić wydarzenia i obrazować sobie rozgrywane akcje.
Z przyjemnością polecam Wam zakup bądź wypożyczenie i przeczytanie „Leniusiołków” - to przesympatyczna lektura dla każdego. 

Jeśli jesteście zapalonymi czytelniczkami to sięgnijcie również po trylogię kociewską autorstwa Anny Sakowicz, bo może nie wszyscy z Was wiedzą, ale „Leniusiołki” zostały stworzone właśnie przez główną bohaterkę trylogii – która napisała bajkę, wydała ją i przekazała honorarium na pomoc dzieciom chorym na białaczkę.
Sama autorka mówi, że „Leniusiołki” są kropką nad „i” kociewskiej trylogii. :) 
Anna Sakowicz tak, jak bohaterka jej książki przekazała całe honorarium ze sprzedaży na Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę w Szczecinie. Każde dziecko leżące na oddziale dostało swego Leniusiołka (uszytego własnoręcznie przez autorkę!).
Aniu - jesteś WIELKA!!


Zapraszam Was na bloga, którego prowadziła dotąd autorka: http://kuradomowa.blogujaca.pl/ obecnie Anie można znaleźć pod adresem: http://annasakowicz.pl/


Za książkę i najprawdziwszego Leniusiołka dziękujemy Ci Aniu o ogromnym sercu. 
Niestety nie udało mi się przechwycić dla siebie pluszaka (a chętna byłam nie tylko ja)
bo stał się on pełnoprawnym współlokatorem pokoju syna. 


Poszukaj i wypożycz na w.bibliotece.pl

2 komentarze:

  1. Dziękuję. Wzruszyłam się, czytając Twój post. Naprawdę bardzo dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Aniu - Sama prawda <3
      To bardzo mądra książka, nie tylko zwykła bajeczka, ot kolorowe obrazki i fabuła. Twoja książka nosi głębokie przesłanie i naukę dla dzieci i rodziców. Zachowam ją z pewnością dla wnuków :)

      Usuń