BALLADA
O CIOTCE
MATYLDZIE
Autor: Magdalena
Witkiewicz
Wydawnictwo: FILIA
U mnie na komodzie stoi niezła kolekcja powieści autorstwa
Magdaleny Witkiewicz, a ja, wstyd się przyznać, dopiero teraz sięgnęłam po nie i nie
mogę sobie darować, że tyle czasu z tym zwlekałam. Ale jak to
mówią, lepiej późno niż wcale.
Wcześniej spotkałam
się z piórem tej autorki jedynie podczas czytania „Pudełka z
marzeniami”, która powstała w duecie z Alkiem Rogozińskim.
„Ballada o ciotce
Matyldzie” Magdaleny Witkiewicz wyłączyła mnie kompletnie z
życia na dwa wieczory. Książka jest szalenie pozytywna. Choć nie
brakuje w niej trudnych wątków – jak utrata ukochanej osoby czy
zdrada męża.
Ogromnie cieszę
się, że w końcu znalazłam czas i po nią sięgnęłam. Teraz z
całą pewnością półka Magdaleny Witkiewicz zostanie przeczytana
w całości.
Wszystko zaczęło
się od tego, że ciotka Matylda postanowiła umrzeć. Joance trudno
się pogodzić z tą stratą. Do tego los postawił przed nią
jednocześnie tyle wyzwań: macierzyństwo, kłopoty małżeńskie i
tajemniczą firmę w spadku. Na szczęście Joanka nie jest sama, ma
Olusia i Przemcia, dwóch osiłków o gołębich sercach, i ukochaną
ciotkę, która śledzi z nieba poczynania siostrzenicy.
Ciepła i pełna humoru książka o sile kobiet, które potrafią walczyć o swoje szczęście. Opowieść o tym, że marzenia się spełniają (nawet jeśli trzeba przez nie wozić się dużym czarnym samochodem z przyciemnianymi szybami) i o tym, że dobro wraca jak bumerang... a zimno zostaje na Spitzbergenie.
„Ballada o ciotce
Matyldzie” napisana jest bardzo prostym, aż chce się powiedzieć
swojskim językiem. Styl nie jest przebarwiony, zacukrzony i pudrowy jak
posypka dla niemowląt. Jest zwyczajny i dzięki temu powieść czyta
się szybko i lekko. A że ostatnio potrzebuję lżejszej i bardziej
optymistycznej lektury, to wpasowała się w moje potrzeby idealnie.
Faktyczna akcja
powieści przeplata się z listami Joanki do ciotki Matyldy, które
bohaterka pisała w przeszłości. Listy dają nam szansę spojrzeć
na życie bohaterki z innej perspektywy, a także bardzo mocno
dopełniają całości. Wszystko razem daje nam fabułę o mocno
spójnej budowie. Dużo się dzieje, zatem nie ma chwili na nudę.
Wręcz przeciwnie, człowiek czyta i naprzemiennie to wybucha
śmiechem to smuci się wraz bohaterami i jeszcze trzyma kciuki, żeby
wszystko im się poukładało.
Magdalena Witkiewicz
znana jako Specjalistka od Szczęśliwych Zakończeń – nie
zawiodła mnie pod tym względem. Czytając czułam, że zaczynam
wierzyć, że niemożliwe jest sumą możliwości, które człowiek
musi jedynie dostrzec w odpowiednim momencie.
Jestem zachwycona
postacią Joanny (moja imienniczka), Joanka – ten skrót bardzo
przypadł mi do gustu już od pierwszych stron. Wiem co czuła
zdradzona przez męża, zostawiona sama sobie. Gdyby na jej drodze
nie stanęli dobrzy ludzie, jej losy mogłyby się potoczyć zupełnie
inaczej. Autorka jednak dba o swoich bohaterów i kieruje ich losem w
taki sposób, by wszystko się mogło zdarzyć, a już zwłaszcza to
dobre.
Oluś i Przemcio –
normalnie nie da się o nich nie wspomnieć. Co za faceci! Mam
poważne wątpliwości w to, że jeszcze tacy chodzą o tym
świecie...jednak gdyby kiedyś taki Oluś albo Przemcio stanął na
mojej drodze, to motyle w brzuchu murowane. :)
„Ballada o ciotce
Matyldzie” to powieść, w której znajdziecie gwarancję, na to że
nasi bliscy, którzy odchodzą do nieba, nadal z nami są, otaczają
nas opieką, patrzą na nas i jeśli mogą to pomagają nam w
trudnych sytuacjach. Dzięki tej książce, na śmierć ukochanej
osoby można spojrzeć nieco inaczej. Jak powiadała ciotka Matylda –
śmierć to tylko nowy etap, a tam na górze, będzie jej dobrze, to
tylko zmiana ubrania z doczesnego na niebiańskie. Powiem Wam, że
dzięki temu co mówiła ciotka Matylda jest mi odrobinę lżej na
duszy...Zastanawiałam się nad tym i nawet pomyślałam, że moje
dwa anioły w tym momencie robią to, co najbardziej kochały i
uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.
Ta powieść wpadła
w moje ręce raczej nie przez przypadek, zważywszy na fakt, że
wybór książek tej autorki mam spory, a spośród nich wybrałam
właśnie „Balladę o ciotce Matyldzie”, to musiały moje anioły
pokierować moją ręką.
„Ballada o ciotce
Matyldzie” poruszy Was momentami do głębi, a mimo to w swoim
końcowym wydźwięku wzbudzi w Was wiele pozytywnych emocji i
odczuć. Dzięki niej moja wiara w to, że dobro powraca stała się
jeszcze mocniejsza. Dobrzy ludzie są na tym świecie (sama znam
kilka takich osób) i wiem, że jeśli mocniej w to będę wierzyła
to spotkam ich jeszcze więcej.
Magdalena Witkiewicz
z prostotą mówi o tym, że to my sami napędzamy bieg życia, im
więcej z siebie dajemy innym, tym kiedyś więcej od życia
otrzymamy, nawet jeśli po drodze spotka nas jakieś nieszczęście,
to trzeba wierzyć, że będzie dobrze, bo wiara czyni cuda.
Na pewno jest w tym
sporo prawdy! Czasem kiedy jest nam beznadziejnie i nie mamy już
szansy na ratunek znikąd, to wówczas musimy na przekór wszystkiemu
znaleźć w sobie siłę do wiary w dobro. Wiara i nadzieja
przyciągają to dobro w jakiś niewytłumaczalny sposób.
"Życie jest
piękne i trzeba je przeżyć w taki sposób, żeby się nim
pozytywnie zmęczyć." - te słowa w powieści wypowiada ciotka
Matylda. To bardzo mądra życiowo kobieta, która na koniec swej
ziemskiej drogi niczego sobie nie żałowała, ani metolowego
papieroska, ani łyżeczki koniaczku do herbaty ;)
„Ballada o ciotce
Matyldzie” to ciepła opowieść o ludziach takich jak my, o tych
mieszkających być może za ścianą lub po drugiej stronie ulicy.
Dlatego tak łatwo jest się współodczuwać ich troski i radości.
Książka napełni
Was uśmiechem i powiewem optymizmu. Mnie z pewnością przyniosła
bardzo dużo spokoju i wewnętrznego wyciszenia. Tego mi było trzeba
i to dostałam.
Jeśli potrzebujecie
chwili wytchnienia i wyciszenia, odrobiny humoru, lekkiego żartu
oraz szczypty wiary w dobre zakończenia to serdecznie Wam polecam
„Balladę o ciotce Matyldzie”.
Mówią, że na
wszystko jest czas i miejsce w życiu, widać w moim nadszedł czas
na tę powieść. Może gdyby trafiła do mnie w innym momencie
mojego życia odebrałabym ją zupełnie inaczej, a tak stała się
dla mnie bardzo przyjemną lekturą.
Poszukaj i wypożycz na w.bibliotece.pl
Dawno nie czytałam nic Witkiewicz, ale jakoś nie po drodze mi ostatnio z jej książkami. ;)
OdpowiedzUsuńIrenko ja dopiero zaczynam przygodę z Magdą.
Usuń