MÓJ POMYSŁ NA
ŻYCIE
Autor: Elżbieta
Kosobucka
Wydawnictwo:
Videograf
„Mój
pomysł na życie” to wydawniczy debiut Elżbiety Kosobuckiej.
Autorka ma na swoim koncie jeszcze dwie powieści, które póki co
czekają na wydanie. I mam nadzieję, że niedługo
będę mogła trzymać je w swoich dłoniach.
„Mój
pomysł na życie” to powieść, która mocno zaskakuje czytelnika.
Początkowo
sądziłam, że jest to stylizowany poradnik dla kobiet, w stylu jak
odnieść sukces, karierę i spełnić swoje marzenia. Później,
kiedy już zaczęłam czytać, pierwsze co mi przyszło do głowy
to, to że jest to kolejna lekka historia o miłości i zakończy się
związkowym happy endem. A jednak autorka miała inny plan i
stworzyła historię, która mocno mnie ścisnęła za serce.
Powieść
zaprasza kobiece serca do podążania własną drogą, odkrywania
siebie. Melody Sawicka, odnosząc spektakularne sukcesy, pnie się po
szczeblach kariery w bankowości. Bohaterka, otoczona gronem
przyjaciół, tryska energią i nowymi pomysłami. W niesprzyjających
okolicznościach spotyka intrygującego biznesmena, Pawła
Baryckiego, który wprowadza zamieszanie w jej uporządkowane dotąd
życie. Kiedy wydaje się, że ostatni puzzel trafił na swoje
miejsce, do układanki wkrada się niechciany element. Młoda kobieta
odnajduje szczęście TAM i WTEDY, gdy myśli, że wszystko jest
stracone...
Autorka
wykreowała w swej powieści bohaterów, którzy żyją w świecie
kariery, pieniędzy i to tych z górnej puli finansowej. Otoczeni drogimi samochodami, smartfonami i i markowymi ciuchami od Prady. Przyznam
szczerze, że trudno mi było się na początku z nimi zaprzyjaźnić
czy też wczuć w ich postrzeganie świata. Pochodzę z zupełnie
innego środowiska dlatego zajęcia, hobby czy też sposób spędzania
wolnego czasu bohaterów były dla mnie totalnie abstrakcyjne.
Melody
Sawicka – to trzydziestoletnia kobieta sukcesu, dąży
konsekwentnie do celu, do bycia podziwianą i szanowaną w sferze
finansjery. Wszystko w jej życiu ma swój czas i swoje miejsce.
Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że nie ma takiej
rzeczy, której Melody nie kontroluje. A jednak. Ta pozornie silna i
władcza kobieta jest jednocześnie wewnętrznie małą dziewczynką.
Nie mówię tego bez kozery. Przejawia się to głównie w jej
podejściu do związku i relacjach damsko- męskich. Momentami Melody
strasznie działała mi tym na nerwy, gdyż niektóre z jej zachowań
były dla mnie infantylne. Niejeden raz zirytowała mnie swoim tokiem
rozumowania, zachowaniem a nawet napadami słownej agresji wobec płci
przeciwnej. Bardzo się to gryzło ze wszystkim innym, co sobą
reprezentowała zawodowo. Czasami byłam nią wręcz zmeczona i
musiałam odłożyć książkę i zrobić sobie przerwę. Mimo to,
wzbudziła we mnie również sporo szacunku, głównie za sprawą
swoich przekonań, których broniła jak lwica i nie ulegała opiniom
innych.
Paweł
Barycki – przystojny, szalenie szarmancki i nieprzyzwoicie bogaty
facet, dla którego ludzie i ich zasady są najważniejsi. Cóż
więcej o nim można by rzec? Po prostu rycerz na białym koniu, o
którym marzą kobiety od zarania dziejów.
Konstrukcja
powieści jest zaskakująca.
Pozornie zwyczajna historia, o pięknych,
młodych i bogatych ludziach, o miłości i marzeniach. Jednocześnie
zawiera w sobie potężną dawkę realizmu, bólu i cierpienia.
Autorka nie wprost ale w całości konstrukcji powieści dotknęła
bardzo ważnego tematu. Zauważyła, że dzisiejszy świat opiera się
w znacznej mierze na posiadaniu. Zdobywaniu, otaczaniu się
gadżetami: samochodami, motorami, telefonami, kosmetykami, butami
etc. można tak wymieniać w nieskończoność. A przecież nie to
powinno być w życiu człowieka najważniejsze. A jeśli nie to, to
co właściwie winno być ważne? Na czym powinniśmy skupiać naszą
energię?
Żyjemy
wszak w społeczeństwie, które wg. naukowców, stało się
społeczeństwem głównie konsumpcyjnym. Wszystko zmierza w tym
kierunku i zewsząd mamią nas nowe pokusy i nowinki techniczne.
Jesteśmy atakowani z każdej strony kolejnym „must havem”.
Tymczasem
„Mój pomysł na życie” zwraca naszą uwagę w innym kierunku.
Autorka wzięła sobie za cel, by czytelnika sprowadzić na ziemię,
by spojrzał na swoje życie z perspektywy nie tego, co posiada albo
co może mieć. „Mój pomysł na życie” skłania do zatrzymania
się i refleksji, nad tym dokąd zmierzam? Czy warto? Czy to jest
dobra droga?
Powieść
jest propagandą zmiany życia z konsumpcyjnego na społeczne i
uczuciowe. Na to, by realizować się, owszem ale nie w myśl błysków
fleszy czy zazdrosnych spojrzeń. Autorka stara się poprzez treść
powiedzieć nam, że realizacja i spełnienie stają się w pełni
właściwe, kiedy dążymy do nich po to by sprawiały nam radość,
byśmy podczas finału czuli się dobrymi ludźmi.
Więcej
nie będę Wam zdradzać.
Koniecznie
przeczytajcie.
Uprzedzam
jednak lojalnie, że chusteczki będą potrzebne.
Za
egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję autorce Elżbiecie
Kosobuckiej
oraz
Wydawnictwu Videograf.
PS.
Czekam na kolejne powieści pani Elu :)
Pani Joasiu bardzo dziękuję za wnikliwe "wgryzienie się" w fabułę "Mojego pomysłu na życie". Osobiście jestem zachwycona zarówno Pani odbiorem powieści, jak i sposobem w jaki Pani to opisała w swojej recenzji.
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że się pojawią i trafią do Pani :)
Ciepło pozdrawiam
Pani Elu, przyjemność była zdecydowanie po mojej stronie. Będę wypatrywać kolejnych powieści :) by móc się w nich zatopić!
UsuńSerdecznie pozdrawiam <3