JUŻ NIE
UCIEKAM
Autor: Anna Sakowicz
Cykl: Trylogia
Kociewska (tom 3)
Wydawnictwo: Szara
Godzina
„Już
nie uciekam” Anny Sakowicz to trzeci tom kociewskiej trylogii.
Miałam wielkie szczęście wygrać książkę, w konkursie
organizowanym przez autorkę :), która nawiasem mówiąc okazała
się przesympatyczną kobitką, swojską i rzeczywiście prawdziwie
kociewską, jeśli wolno mi to tak ująć.
Wraz
z książką otrzymałam dedykację od Ani, naklejkę z Kociewia oraz
uroczą zakładkę w stylu kociewskim (szydełka Bożenki M.).
Wiem,
że nie grzeszyłam przed chwilą skromnością i nachwaliłam się
jak nie wiem kto...ufam jednak, że zostanie mi to wybaczone :)
Joanna
potrafi zaskakiwać zarówno siebie, jak i najbliższych. Jest
narzeczoną Artura, iskrzy między nią a Jaromirem, w dodatku
pojawia się kolejny zagadkowy mężczyzna. Pomimo wątpliwości,
bohaterka zaczyna urzeczywistniać swoje marzenia. Przeprowadza się
na Kociewie i podejmuje decyzję o uruchomieniu kawiarni w lokalu, z
którym wiążą się pewne tajemnice. Nadal pracuje jako
wolontariuszka w hospicjum dla dzieci. Pisze dla nich bajki. Wkrótce
zgłasza się poważny wydawca, który chce je opublikować, ale
stawia warunki... Nowa powieść Anny Sakowicz jest historią o
dojrzałej, potarganej przez życie kobiecie, która pragnie stworzyć
prawdziwy dom z właściwym partnerem. Już nie uciekam zamyka
trylogię kociewską ( Złodziejka marzeń, To się da!).
Swoją
przygodę na Kociewiu rozpoczęłam więc „od końca”. Mogę ze
szczerością stwierdzić, że w niczym to nie przeszkadza. Ania
Sakowicz tak zmyślnie ułożyła fabułę, aby każdą część
trylogii można było przeczytać jako niezależną powieść.
„Już
nie uciekam” wzruszała mnie do łez i ściskała moje gardło w
niemocy. Autorka porusza temat dzieci przebywających w hospicjum,
dzieci walczących z bólem, jaki niesie za sobą choroba
nowotworowa. A ponieważ ten temat jest mi znany z życia,
przeżywałam ogromnie każdą wizytę bohaterki w hospicjum.
Reagowałam podobnie jak Joanna (moja imienniczka) i
chciałam zabrać tym dzieciom ból, dać im nadzieję...nie umiałam
pogodzić się z ich cierpieniem...czy śmiercią. Ten wątek
poruszył mnie do tego stopnia, że na nowo poczułam w sercu ogromny
ból. Rak odebrał mi jedną z najbliższych mi osób pół roku
temu...dokładnie więc wiedziałam co czują rodziny chorych i sama
bohaterka.
Autorka
przekazuje czytelnikowi coś bardzo ważnego – mianowicie, że
kiedy już nic nie można zrobić, kiedy wiadomo, że nie ma już
nadziei, należy pozwolić odejść w spokoju i z godnością.
To
bardzo ważne, ja uczyniłam dokładnie to samo, kiedy żegnałam się
z moim tatą…
W
„Już nie uciekam” nie zabrakło też zabawnych sytuacji i
dialogów. Momentami o mały włos nie dostałam przepukliny ze śmiechu. :)
Autorka
niezaprzeczalnie posiada niezwykły dar pisania niesamowitych
historii, które są bardzo poruszające, ale żeby czytelnik nie
popadał w nostalgię, Ania Sakowicz umiejętnie rozluźnia go i odciąga jego uwagę od
trudnych tematów.
Główna
bohaterka to Joanna – wolontariuszka w hospicjum, pisarka,
matka...kobieta poszukująca spełnienia ale i moszcząca sobie swoje
nowe gniazdko na Kociewiu. Nie znałam jej z wcześniejszych części,
ale od razu się z nią zaprzyjaźniłam. W jednym bardzo mnie
przypomina (poza imieniem oczywiście) – ja, tak jak powieściowa
Aśka – wierzę, że trzeba dawać ludziom dobro, że sprawiając
komuś choćby drobne radości malujemy nie tylko czyjś uśmiech,
czynimy życie piękniejszym. To piękno kiedyś zatoczy koło i
wróci do nas.
Ciocia
Zosia oraz jej sąsiadka pani Jadzia– to moje ulubienice, nie
sposób ich nie polubić, jo? Bardzo przypominają mi moją babcię,
kochaną, mądrą, ale idącą z duchem czasu. To takie babki do
tańca i do różańca., które mimo swojego wieku wiedzą, jak
korzystać z części życia które im zostało. Sytuacja ze „scenką”
po prostu zwaliła mnie na kolana. Czytałam ją trzy razy i tyle
samo razy śmiałam się w głos.
Koniecznie
muszę wspomnieć o Jaromirze, którego nie do końca rozpracowałam
oraz o Wiktorze, którego szczerze podziwiam, za to że jest lepszym
ojcem zastępczym niż niejeden ojciec biologiczny (oby więcej
takich facetów chodziło po tym świecie).
Jak
mówi sama Ania Sakowicz – dała bohaterce swej powieści sporo
własnych cech charakteru jak i przeżyć. Myślę, że dzięki temu,
tak łatwo jest zapałać do niej sympatią. Postać Joanny
wykreowana z wielką starannością, zwyczajnie ożyła. Dobra,
uczuciowa, niepozbawiona wad i ułomności, dostała od życia po
tyłku, ale dzięki wielkiemu szczeremu sercu przetrwała. A w myśl
kociewskiego twierdzenia „To się da!”, idzie do przodu za swoimi
marzeniami.
Chyba
nikogo nie zdziwię jeśli się przyznam, że już podczas czytania
„Już nie uciekam” zaopatrzyłam się w dwie poprzednie części.
Nie mogłam inaczej...Kociewie...bohaterowie powieści oraz ich losy
zafascynowały mnie niezmiernie.
Zachęcam
zatem do przeczytania „Już nie uciekam” niezależnie czy
sięgniecie po nią "od końca" czy też zaczniecie
czytać historię od początku.
Za
cudne chwile na Kociewiu – dziękuję najserdeczniej Ani Sakowicz.
Aniu
– po prostu, to się da!
Czekam
również na kolejne powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz