TROJE
NA HUŚTAWCE
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo:
Edipresse
„Troje na
huśtawce” Nataszy Sochy, której premiera była 31 stycznia
bieżącego roku, wzbudziła niemałe kontrowersje wśród
czytelników. Już sam tytuł powieści jest intrygujący - z jednej strony huśtawka kojarzy nam się z beztroską zabawą, a z drugiej strony sugeruje, że troje na huśtawce to już tłum i może się okazać to niebezpieczne. Temat podjęty przez autorkę ma tyle samo zwolenników
co przeciwników. Czy „Troje na huśtawce” to przysłowiowa
puszka Pandory?
Koralia ma
czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje
życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry
nogami. Tytus jest osiemnaście lat młodszy. Kiedy ona zdawała
maturę, on właśnie się rodził. I jeszcze jedno – jest synem
jej najlepszej przyjaciółki. Co w życiu jest ważniejsze? Przyjaźń
czy miłość? Czy naprawdę trzeba wybierać? „Troje na huśtawce”
to współczesny romans obyczajowy, spisany w formie pamiętnika,
opowiedziany z dystansem, ironią i dużą dawką emocji.
Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę.
Obecnie wysiadłam na poziomie „romans z młodszym”.
Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę.
Obecnie wysiadłam na poziomie „romans z młodszym”.
„Troje na
huśtawce” to nie pierwsza i nie ostatnia książka Nataszy Sochy,
po którą sięgnęłam z wielkim zainteresowaniem. A im dalej w las
tym autorka bardziej mnie zaskakuje, zarówno podejmowaną tematyką
jak i stylem pisania.
Tym razem autorka
podjęła się kolejnego kontrowersyjnego tematu, jakim jest miłość
młodego chłopaka do dużo starszej od niego kobiety.
Żyjemy w czasach,
gdzie na co dzień stykamy się z różnorodnością związkową. Nie
dziwią nas pary tej samej płci, zarówno męskiej jak i żeńskiej,
choć nie obywa się bez homofobicznych zachowań. Nie specjalnie
dziwi nas również kiedy dojrzały mężczyzna wiąże się z dużo
młodszą od siebie kobietą, chociaż pierwsza myśl jaka pojawia
się w głowie to sponsoring. Takie związki wryły się już mimo
wszystko w krajobraz naszego społeczeństwa na tyle, że nie
zwracamy na nie szczególnej uwagi.
Dlaczego zatem tak
wiele emocji, plotek i negatywnych opinii jesteśmy w stanie z siebie
wyrzucić, gdy spotykamy młodego mężczyznę związanego ze starszą
kobietą?
Czy nie jest to zbyt
ksenofobiczne podejście z naszej strony? Dlaczego takie związki od
razu na starcie skazujemy na zaszczucie i dyskryminację? Dlaczego
nie możemy zaakceptować miłości, która nie patrzy na numer
pesel?
„Troje na
huśtawce” Nataszy Sochy napisana jest w formie pamiętnika głównej
bohaterki. Jego forma nie jest jednak szablonowa, ponieważ Koralia
nie zachowuje porządku chronologicznego podczas pisania. Zdawać by
się mogło, że takie przeskakiwanie z tematu na temat, ze zdarzenia
na zdarzenie jest chaotyczne i nastręczać będzie trudności w
zrozumieniu kolejności wydarzeń. Nic bardziej mylnego. Zabieg
retrospekcji pozwala czytelnikowi poznać Koralię od czasów jej
dzieciństwa, poprzez okres nastoletni aż po dorosłość. Mamy
okazję poznać dzieje jej przyjaźni, mamy wgląd w jej nieudane
małżeństwo, a pomiędzy tym wszystkim mamy dokładny opis jej
emocji, rozterek, targających nią sprzeczności i racjonalności,
tego co wypada, a co nie.
Można pokusić się
o stwierdzenie, że poznajemy jej życie od podszewki.
Opowieść Koralii
to swego rodzaju spowiedź nafaszerowana szczerością. Bohaterka
dzieli się swoimi uczuciami, strachem, obawami, a nawet wyrzutami
sumienia, które dopadają ją nazbyt często. Mimo wszystko
nieplanowane uczucie miłości, które zrodziło się w jej sercu, a
przed którym długo się broniła, pokazało swoją siłę. Koralia
ulega, poddaje się miłości, chociaż nie bez strachu przed
światem, a przede wszystkim przed własną przyjaciółką.
Czy podjęła dobrą
decyzję? Czy takie uczucie ma prawo bytu w świecie olbrzymich
technologi, ale wciąż emocjonalnie bywającym na etapie
średniowiecza?
„Troje na
huśtawce” Nataszy Sochy pobudziło mnie do wielu refleksji. Z
ciekawości prześledziłam nawet internet w poszukiwaniu takich par
jak Koralia i Tytus. Jest ich sporo – chociaż ku memu
rozczarowaniu to częściej panie pisały o swej miłości niż ich
młodzi partnerzy. Internet daje im szansę na to, by mogli walczyć
o własne uczucia i opowiedzieć o swoich związkach. Czy jednak tak
samo odważnie walczą na swoim podwórku? Czy nie spuszczają wzroku
pod potępiającymi spojrzeniami sąsiadów? Tego nie wiem.
Wiem jednak, że
Natasza Socha po raz kolejny wywołała „burzę” tematyczną. Być
może stanie się ona dobrym początkiem do akceptacji takich
związków. Inne schematy przerabiane były społecznie wiele lat,
czas więc rozbić kolejną puszkę Pandory i pokazać światu, że
każdy ma prawo do miłości, niezależnie od wieku. Czas powiedzieć
głośno, że to co nieszablonowe nie zawsze musi oznaczać
sponsoring czy symbiotyczną zabawę.
Bo czy wiek
partnerów może być wyznacznikiem powodzenia i trwałości związku?
Z własnego
doświadczenia powiem Wam, że absolutnie nie!
Najważniejsza jest
ich wzajemna szczerość i wspólny cel.
„Troje na
huśtawce” autorka napisała we własnym stylu. Lekkie pióro i gładkie podejście do tematu sprawia, że człowiek
zagłębia się w lekturze a akcja niepostrzeżenie leci do przodu.
Ta lekkość jest jednak pozorna, wszak czytamy opowieść płynącą
prosto z serca głównej bohaterki. Towarzyszymy jej podczas najdrobniejszych czynności, współodczuwamy z nią niemalże wszystkie
emocje, widzimy jej odbicie w lustrze, liczymy zmarszczki pod oczami, płaczemy z nią w poduszkę. To bardzo
głęboka refleksyjna fabuła, która nieubłaganie ciągnie nas w
stronę najtrudniejszego dylematu Korali – miłość do Tytusa czy
przyjaźń Aurelii?
Zakończenie książki
jest niejednoznaczne – zielone drzwi! Za jednymi jest Tytus za
drugimi Aurelia. Do których zapuka Koralia? Kto jej otworzy? Czyje
oczy spojrzą na nią pierwsze?
„Troje na
huśtawce” to powieść obalająca stereotypy. Autorka propaguje w
niej zdrowy egoizm, któremu kobiety tak rzadko ulegają. Bo jak to
tak, przecież nie uchodzi? Co powiedzą inni? A w ogóle to w
pewnym wieku należy się już tylko zaszyć w czterech ścianach i
nie oczekiwać od życia niczego, no bo jakim prawem?
Tymczasem Natasza
Socha neguje te wszystkie utarte w ludzkich głowach schematy. Nie
broni nikomu iść znanymi ścieżkami, ale pokazuje, że czasem
warto podjąć ryzyko. Rozwaga i dystans z jakim autorka potraktowała
temat jest godny oklasków. Doskonale wyważyła emocje i poutykała
je pomiędzy rozdziałami, tak, by dojrzały czytelnik wyciągnął z
lektury pełną gamę refleksji.
Ja osobiście po
lekturze tej książki powróciłam nie bez nostalgii do własnych
wspomnień. Choć nie do końca identycznych z przeżyciami
bohaterów, to jednak mogło potoczyć się to podobnymi torami. Stojące między nami
sześć lat różnicy początkowo dla nas nie były przeszkodą,
chociaż ludzie gadali różnie. Z biegiem lat okazało się, że
nasze pragnienia i wizje przyszłości są zupełnie inne. Skończyło
się przyjaźnią.
Nie wiem – co by
było gdyby…
Wiem za to, że
czasami warto ryzykować...nawet jeśli potem życie nie układa się
idealnie, to dla miłości warto przecierać najtrudniejsze szlaki.
„Troje na
huśtawce” Nataszy Sochy to powieść , która mam nadzieję,
stanie się pierwszym milowym krokiem ku akceptacji takich związków.
Bardzo bym chciała, żeby nasze społeczeństwo porzuciło swoją
zaściankowość, choć może pragnę zbyt wiele…jeszcze większość
do tego nie dorosła, żeby móc powiedzieć o sobie „jestem
tolerancyjny”. Chciałabym zatem, by zamiast zajmować się innymi
– wszyscy Ci co pierwsi rzucają kamieniem szyderstwa i szykany –
zajęli się własnymi brudami i śmieciami na swoim podwórku.
Zachęcam Was gorąco
do lektury „Troje na huśtawce” - warto bowiem zagłębić się w
temat i przeżyć go razem z główną bohaterką. Mam nadzieję, że
po lekturze wiele z Was otworzy się na innych, a może niektóre
kobiety zobaczą w Koralii siebie! Może nabiorą odwagi i więcej wiary we
własne możliwości i dadzą sobie szansę na miłość i szczyptę
zdrowego egoizmu? Tego Wam życzę z serca.
Za egzemplarz do
recenzji serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Edipresse.
Wypożycz na w.bibliotece.pl
Czy bohaterka zdawała maturę, mając 24 lata? Tak mnie to nurtuje.
OdpowiedzUsuń