ZBRODNIA
NAD
URWISKIEM
Autor. Marta
Matyczak
Seria: Kryminał pod
Psem (część 2)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Dolnośląskie Publicat.
„Zbrodnia
nad urwiskiem” to druga książka Marty Matyszczak, młodej i
świetnie odnajdującej się w pisaniu komedii kryminalnych autorki. 14 czerwca br. zadebiutowała bardzo dobrze wykreowaną powieścią zatytułowaną
„Tajemnicza śmierć Marianny Biel”. Szybko zyskała wielu
zwolenników swego pióra (w tym mnie). Tym samym dała życie nowej serii
powieści Kryminał pod Psem.
„Zbrodnia
nad urwiskiem” Marty Matyszczak zawitała u mego progu z prawdziwie
psią miną, zamerdała ogonkiem i zagnieździła się w moim domu a
nawet i w ogrodzie gdzie zbrodnicza zieleń koniczyny tętni życiem.
Jedynie moja Lilka broni dostępu do swego kojca.
Książkę
dostałam wraz z extra naklejkami – które zdobią teraz mojego
laptopa :) i przepiękną dedykacją od Marty – dziękuję Tobie i Guciowi <3
Od
razu zabrałam się za czytanie „Zbrodni nad urwiskiem”, czekałam
na nią niecierpliwie, bo byłam ciekawa nowych przygód kudłatego
przystojniaka Gucia. Chciałam się dowiedzieć gdzie wybyła Róża
Kwiatkowska ze swoim złamanym sercem? I czy Szymon w końcu odejdzie
od planów samozagłady?
„Zbrodnia
nad urwiskiem” wyrwała mnie z chorzowskiego familoka i odbyłam z
chłopakami daleką podróż do Irlandii (– zawsze o tym marzyłam),
mogę powiedzieć zatem, że miałam farta.
Autorka
bardzo starannie się przygotowała w temacie irlandzkich klimatów,
co od razu rzuca się w oczy podczas czytania, nadaje to całości
bardzo niepowtarzalną atmosferę. Dzięki barwnym i dokładnym opisom krajobrazów, ale również irlandzkiej aury, miałam poczucie iż znajduję się razem z Solańskim i Guciem na wyspie Inishmore. Słyszałam
jak wiatr dmie i szaleje nad rozległymi terenami, fale rozbijające się o skały przy urwisku
dosięgały kroplami moich okularów. Lejący się z nieba, jak z
cebra, deszcz oraz wilgotne powietrze, które wyzionęło na mnie wprost z
kart powieści, w efekcie zakończyło się zawinięciem stóp w
kocyk i gorącą herbatą. Powiedzieć, że autorka napisała powieść...to zdecydowanie za mało! Marta Matyszczak niewątpliwie swoim talentem sprawiła, że cała historia tętni życiem, na każdej ze stron.
Autorka w podziękowaniach sama zdradziła, że była na
Zielonej Wyspie osobiście – zapewne wówczas nasiąknęła
irlandzkim klimatem i rewelacyjnie się nim podzieliła z czytelnikiem w swej
książce.
Prywatny
detektyw Szymon Solański nie spodziewał się, ze kolejne zlecenie
zaprowadzi go aż na irlandzka wyspę Inishmore. Z kundelkiem Guciem
u boku poszukuje tam Kasi Walasek, której dziadek niepokoi się
brakiem kontaktu z wnuczka. Niebawem zostaje znalezione ciało
dziewczyny. Podejrzenie pada na mieszkańców Kelly’s
Bed&Breakfast, gdzie pracowała Walasek. Czy za zbrodnią stoi
skąpa właścicielka pensjonatu, niezrównoważony majster, a może
ekscentryczny Francuz? Nieoczekiwanie w śledztwo angażuje się Róża
Kwiatkowska – dziennikarka, z którą Solański jest w nie
najlepszych relacjach. To dodatkowo komplikuje sprawę…
„Zbrodnię
nad urwiskiem” Marty Matyszczak czyta się z szybkością wiatru
szalejącego nad Zieloną Wyspą. Tajemnica goni tajemnicę, intryga
– intrygę, a jeśli dołożyć do tego ponurą niesprzyjającą
aurę tego miejsca to naprawdę można poczuć dreszczyk na karku. W
trakcie śledztwa miałam swoich wytypowanych winowajców, ale
autorka znowu mnie zaskoczyła, bo rozwiązanie wcale nie było takie
oczywiste. Do tego wszystkiego wplątany
został wątek historyczny: opisanie trudu żołnierzy Wojska
Polskiego, akcji „Burza” i powojennych losów dwóch braci nie
jest w powieści bez kozery :) chociaż początkowo wydają się one
zupełnie nie powiązane z całą resztą. Więcej Wam zdradzić nie mogę,
sięgniecie po „Zbrodnię nad urwiskiem” to sami poczujecie, co mam na myśli.
Nieodmiennie
zachwycił mnie swoją postacią pewien dżentelmen chodzący stale
pod krawatką. Gucio
– bo oczywiście o nim mowa – bez niego – nie ma niczego!
Ponownie bawił mnie swoim pieskim spostrzeganiem świata a także
szalenie mądrymi i ciekawymi, psimi monologami…
”(…)
Pewnie myślicie, że takiego kundla jak ja interesować mogą
jedynie żarcie, kima i spacerki. A otóż tak się składa, że mam
wiele innych hobby. Zalicza się do nich na ten przykład
polityka(...)”
No i
jak tu go nie pokochać? Uściskałabym go serdecznie i wytarmosiła
te jego psie uszyska z wielką radością! :)
Od
„Zbrodni nad urwiskiem” nie oderwiecie się aż do
ostatniej strony – gdzie znajdziecie wyjaśnienie wszelkich
tajemnic, a samo zakończenie jest naprawdę interesujące! :)
Ciekawi Was: skąd w Irlandii wzięła się Róża Kwiatkowska i jaką
rolę odegrała w tym śledztwie ?
Czy
Szymon przez zasłonę swoich fobii i żalu, będzie w stanie
zobaczyć to, co Gucio spostrzegł już dawno?
Chcecie się dowiedzieć kim jest Mejksiur?
Kto
jest mordercą Kasi i jakimi motywami się kierował?
Kim
są bracia Koszyccy i co się kryje na kartach pożółkłych ze
starości listów?
Jaki
sekret ukrywa John Smith?
I
kim u diabła jest Pierre Dupy? ;) (cóż za nazwisko!)
Ciekawi
Was, psia kosteczka – co tym razem musiał przeżywać i znosić rasowy
kundelek Gucio?
Jeśli tak, to dzień 13 września 2017 bynajmniej nie będzie dla Was dniem pechowym, bo wówczas...Gucio i spółka będzie dostepny w księgarniach.
A
ja obiecuję, że będziecie się świetnie bawić na
Zielonej Wyspie.
Z tego co wiem, książkę można już teraz zamawiać w przedsprzedaży. :)
Za
możliwość przygarnięcia czarnowłosego przystojniachy pod
krawatką – czyli za egzemplarz recenzencki najpiękniej dziękuję
Marcie Matyszczak oraz Wydawnictwu Dolnośląskiemu.
Zapraszam Was też gorąco do odwiedzin na stronie Autorki -> KLIKNIJ TUTAJ :)
Marta
– dziękuję za niespodziankę na ostatniej stronie!
Przekaż Guciowi - Lilkowe pozdrowienia i powiedz, że obie czekamy
na kolejne przygody.
Poszukaj i wypożycz na w.bibliotece.pl
A u mnie Marianna jeszcze na półce stoi nieprzeczytana. Muszę szybciutko nadrobić zaległość, bo wstyd i jeszcze Gucio się na mnie obrazi :-(.
OdpowiedzUsuńKoniecznie...Gucio zwykle bywa wyrozumiały wszak my człowieki to tylko "sraluchy" młode dla niego...ale podinspektor Lilka jest czujna 😉 udanej lektury, bo taka będzie stuprocentowo.
Usuń