sobota, 2 listopada 2019

"Światło gwiazd" Krystyna Mirek



Światło gwiazd

Autor: Krystyna Mirek
Cykl: Willa pod Kasztanem (tom 4)
Wydawnictwo: Edipresse Książki

Światło gwiazd” to już czwarty tom cyklu „Willa pod Kasztanem” autorstwa Krysi Mirek. Poprzednie części tj. „Światło w Cichą Noc”, „Światło o poranku” a także „Na strunach światła” skradły moje serce swoim ciepłem i rodzinną atmosferą.
Czy zwieńczenie tetralogii również otuliło mnie swoim świetlistym i pełnym miłości klimatem?

W Wilii po kasztanem nastała jesień. W wielkim ogrodzie jak zawsze pięknie, ale w życiu mieszkańców wiele zawirowań. Pewien mężczyzna, który częściej niż pod nogi spogląda w gwiazdy, bowiem z zawodu jest astrofizykiem, wprowadzi sporo zamieszania w życie jednej z kobiet. Bartek w swoim polowaniu na miłość będzie przekraczał kolejne granice, a dwie synowe pod jednym dachem mocno dadzą się we znaki spokojnej z natury babci Kalinie. Zapach szarlotki i smak domowej lemoniady nie wystarczą, by zaprowadzić pokój. Trzeba będzie użyć mocniejszych środków.
Jak wyprostować zawikłane rodzinne relacje?
Czy uda się wszystkim zasiąść przy wspólnym stole?
Kto zostanie w Wilii pod kasztanem?
Droga do szczęścia czasem bywa krucha, ale zawsze warto jej szukać.

Jesień w Willi pod Kasztanem jest szczególnie malownicza. Muszę przyznać, że Krystyna Mirek świetnie oddała wszystko to, co w tej porze roku najpiękniejsze i najbardziej urzekające. I udało się to autorce osiągnąć we własnym lekkim stylu, do tego stopnia, że byłam niemal gotowa pokochać jesień jako porę roku. A to już sporo, bo jak wiecie – nie przepadam, a nawet nie lubię takiej pogody, aury i klimatu.


Światło gwiazd” zaczęło się od tzw. wielkiego bum, a raczej od podróży do gwiazd.
Od razu poczułam, że w tej części cyklu sporo się wydarzy.
I nie myliłam się!

To powieść, która zawiera w sobie wszystkie najważniejsze składniki jakie powinna mieć wciągająca historia obyczajowa. Napisana charakterystycznym stylem pani Krysi, sprawia, że jest doskonałym antidotum na kłopoty dnia codziennego. Można się oderwać od własnej codzienności i znaleźć się w malowniczym i nostalgicznym ogrodzie Willi pod kasztanem, lub w kuchni babci Kaliny, gdzie panuje atmosfera ciepła i pachnie gorącą szarlotką.
Autorka niezwykle mocno podkreśla (tak też było w poprzednich tomach), jak bardzo ważnym aspektem w życiu każdego człowieka jest rodzina. Rodzina, w której powinno być wzajemne poszanowanie, wsparcie i zrozumienie. Troska powinno być jej drugim imieniem. A jak wiadomo nie zawsze tak jest. Rodzina to skomplikowana machina, która czasami szwankuje. Wystarczy czasem jedno zdarzenie, jedna chwila, jedno słowo – a jej fundamenty zaczynają pękać. Autorka wielokrotnie podkreśla, że mimo wszystko można te spękania posklejać. Da się wszystko naprawić pod warunkiem, że w rodzinie panuje miłość.

Światło gwiazd” to historia mocno ujmująca, miejscami zabawna, a czasem wzruszająca. Nie chcę Wam zbyt dużo zdradzać, ale jedno musicie wiedzieć, że w tej części naprawdę sporo się wydarzyło, nie wspominając już o zakończeniu, które...hmm zaskakuje, bo nie do końca tak sobie to wymarzyłam. No bo jak to tak?
Nie mam pojęcia czy doczekamy się kontynuacji tej serii, ale nie ukrywam, że po takiej końcówce w moim odczuciu istnieje taka szansa. I ja chętnie wówczas ponownie powrócę do Willi pod Kasztanem.


Światło gwiazd” to także historia, w której autorka porusza problematykę dojrzałej miłości pomiędzy dwojgiem doświadczonych życiowo ludzi. Czy łatwo jest zdecydować się na zakochanie w późniejszym wieku? Czy kobietom łatwo jest się otworzyć na coś nowego co staje na ich drodze? Jak widzą to inni? Czy dorosłe dzieci potrafią akceptować fakt, że ich rodzice wchodzą w silne relacje z nowymi osobami? Myślę, że to bardzo ciekawy temat. I warto się nad tym zastanowić i zadać sobie też pytanie: czy my jako społeczeństwo potrafimy być tolerancyjni wobec dojrzałej miłości, czy może raczej piętnujemy takie obrazki twierdząc „w tym wieku już nie wypada”?

Światło gwiazd” jak i cała seria – to tak naprawdę lek na wszystko. Na smuteczki codziennego dnia, na zły humor, na zmęczenie, na zwątpienie i na stres.
Otula ciepłym szalem, nakłada kolorowe okulary, aby jesienne słońce nie raziło zbyt mocno i wkłada rękawiczki na dłonie, by zbytnio nie zmarzły na wietrze.
Krystyna Mirek niezawodnie zabrała mnie kolejny raz w magiczną podróż, pełną ciepła i dobroci oraz wiary. 
Jeśli i Wy macie ochotę zanurzyć się w takim niesamowitym klimacie, który panuje w Willi pod kasztanem – to serdecznie Was tam zapraszam! 
Babcia Kalina z pewnością od razu uraczy Was słodkim ciastem i pyszną herbatką.



Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse Książki.


1 komentarz:

  1. Bardzo lubię tę serię autorki i już niebawem zabieram się za tę i jej część. 😊

    OdpowiedzUsuń