„BILET
DO SZCZĘŚCIA”
Autor:
Beata Majewska
Cykl:
Konkurs na żonę (tom 2)
Wydawnictwo:
Książnica PUBLICAT
„Bilet
do szczęścia” Beaty Majewskiej to kontynuacja losów Hugo
i Łucji z pierwszego tomu pt. „Konkurs na żonę”, o którym
możecie przeczytać klikając RECENZJA
Nie
będę ukrywać, miałam niesamowitego farta, że drugą część
dostałam wraz z pierwszą tego samego dnia.
A
zatem, w moim przypadku, był to autentyczny bilet do szczęścia :),
gdyż zupełnie nie wyobrażam sobie konieczności czekania na nią.
Sięgnęłam po nią niespełna w minutę po skończeniu „Konkursu
na żonę”.
„Bilet
do szczęścia” jest utrzymany w podobnym tonie
delikatności jak poprzedni.
Okładka
ponownie pełna skromności, daje poczucie, że wraca się do dobrze
znanego nam domu, gdzie z pewnością czeka nas mnóstwo ciepła.
Dodatkowo
żółta kokardka przewiązana wokół książki oraz zielona koperta
z prawdziwym biletem do szczęścia, od Wydawnictwa Książnica i
Autorki sprawiły, że moja czytelnicza dusza zaśpiewała z
zachwytu.
Książkę
przeczytałam w jeden dzień, pochłonęła mnie absolutnie. Nie
skłamię, jeśli powiem, że jest to prawdziwy majstersztyk! O ile
pierwsza część była perłą w muszli, tak druga jest już
prawdziwym drogocennym brylantem!
Pani
Beata Majewska kolejny raz pokazała swój niepowtarzalny talent i
styl pisania. Tak samo lekki, tak samo pełen frazeologizmów babci
Zosi (uwielbiam je), tak samo czuły i zrównoważony. Dzięki temu
powieść czyta się szybko i z zapartym tchem. A doznania, które
towarzyszyły mi w podróży z bohaterami , nie były bynajmniej
odczuciami pasażera na gapę. Wsiadłam do pociągu pani Beaty bez
biletu, a ona dała mi z siebie wszystko poprzez tę powieść.
Czy
przystojny prawnik z Krakowa odzyska utraconą miłość? Kontynuacja
powieści
"Konkurs
na żonę".
Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ją uwiódł, aby odziedziczyć spadek. Czuje się oszukana i wykorzystana, a na dodatek jest w ciąży. W pierwszym odruchu chce zerwać związek z Hajdukiewiczem i wrócić w rodzinne strony.
Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ją uwiódł, aby odziedziczyć spadek. Czuje się oszukana i wykorzystana, a na dodatek jest w ciąży. W pierwszym odruchu chce zerwać związek z Hajdukiewiczem i wrócić w rodzinne strony.
Kiedy
jej chora babka trafia do krakowskiego szpitala, dziewczyna
postanawia pozostać w mieszkaniu Hugona na czas jej
rekonwalescencji. Dla mężczyzny, który odkrywa, że naprawdę
kocha Łucję, staje się to jedyną szansą na jej odzyskanie. Ale
czy Łucja zdoła uwierzyć w szczerość jego uczuć?
„W
życiu zawsze chodzi o wybór.
Gdy
tracisz możliwość wyboru, tracisz prawie wszystko.
Zostaje
ci jedynie bezradność i bierne oczekiwanie na to, co przyniesie
los.”
„Bilet
do szczęścia” Beaty Majewskiej jest fascynującym ciągiem
dalszym perypetii życiowych Hugo Hajdukiewicza oraz Łucji Maśnik.
W ich życiu dużo się dzieje. Na świat przychodzi ich córeczka
Marysia - poród przeżyłam wraz z Łucką niesamowicie – a moje
napięcie wspaniale rozbroiła niezawodna ciotka Agata :)
Zdradzę
Wam, że byłam święcie przekonana, że zgodnie z tradycją
Hajdukiewiczów dostanie imię na literę „H” :), obstawiałam w
myślach Helenkę.
„...przez
życie powinno się przejść razem, trzymając się mocno za ręce.
Gdy
żyjesz z kłamcą, on idzie za twoimi plecami,
a
ty ciągle spoglądasz przez ramię.
Tak
się obracasz i obracasz, aż w końcu się potkniesz i upadniesz.”
Utrapiony
los nie oszczędza ani
Łucki ani Hugo – którzy
już i tak sporo przeszli, ale jak powiedziano
w pierwszej części „nieważne,
jak zaczynasz, ważne, jak kończysz”.
Zarówno
w Hugonie
jak i Łucji zachodzi mnóstwo zmian. Czy na lepsze? Musicie się
przekonać sami :) ja nie mogę Wam tego zdradzić, bo byłby to
bilet na skróty a nie do szczęścia :)
Z
prawdziwą przyjemnością wróciłam
do Podola, gdzie spotkałam ponownie
znanych mi już i kochanych przeze
mnie członków rodziny
Maśników oraz
pozostałych bohaterów. Nie
zawiodłam się, bo wśród
nich faktycznie każdy jest członkiem rodziny.
Do
głębi poruszył
mnie wątek Olgi w tej części, pewnie dlatego, że...ahh,
sami przeczytacie to zrozumiecie…,gdyż
nawet teraz kiedyo
niej piszę, mam ogromną
gulę w gardle.
„Wszystko
jest trudne, nim stanie się proste (...)
-Niekiedy najpierw jest proste, a potem robi się trudniej...”
-Niekiedy najpierw jest proste, a potem robi się trudniej...”
Z
żalem zamknęłam okładkę po 288 stronie. Teraz nie pozostaje mi
nic innego, jak tylko (nie)cierpliwie czekać na trzecią część.
A
tak ! :)
Bo
wbrew temu, co można przeczytać na opisie okładkowym „to
doskonałe zakończenie historii Łucji i Hajduka”, to nie jest to
całkowite pożegnanie z bohaterami.
Już
teraz Wam zdradzę, że będzie trzecia część pod tytułem:
„Zdążyć z miłością”.
Mam
swoje własne podejrzenia pani Beato i coś tak czuję, że w trzecim
tomie na plan główny wyjdą ze stronic inni bohaterowie, których
dobrze znamy od samego początku historii. :)
Bardzo
gorąco Was zachęcam do przeczytania „Biletu do szczęścia”,
będzie to dla Was bardzo zachwycająca podróż.
Za
możliwość przeczytania i egzemplarz do recenzji mocno dziękuję
samej autorce Beacie oraz Wydawnictwu Książnica PUBLICAT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz