czwartek, 13 lipca 2017

"Konkurs na żonę"...perła w muszli Beaty Majewskiej



KONKURS NA ŻONĘ”


Autor: Beata Majewska
Cykl: Konkurs na żonę (tom 1)
Wydawnictwo: Książnica PUBLICAT



Konkurs na żonę” autorstwa Beaty Majewskiej (znanej również pod pseudonimem Augusta Docher), to mój czytelniczy debiut z jej twórczością.
Muszę przyznać szczerze, że treść książki zaskoczyła mnie w stopniu nieporównywalnym do niczego. Wcześniej przed jej otrzymaniem, gdzieś tam natrafiałam na opisy, ale nie wzbudziły one we mnie tego poczucia must have jak czasem się to zdarza. Czytając okładkowy opis, sądziłam, że to lekka, wręcz banalna historyjka, którą będę mogła sobie przeczytać na wyrywki.

Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan „Żona”.

Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli…

Brzmi słodko i romantycznie, czyż nie?
Okładka książki, równie niepozorna i skromna jak opis Wydawnictwa.

Tymczasem wnętrze to prawdziwa perła ukryta w delikatnej skorupce.
Z zachwytem mogę powiedzieć, że mam swoją kolejną ulubioną autorkę!

Konkurs na żonę” Beaty Majewskiej to fantastyczna lektura, która swoją treścią oczarowała mnie i dosłownie wciągnęła na całe dwa dni, aż do pierwszej nocy. Zatopiłam się w niej od pierwszej strony i przeczytałam z zapartym tchem, wypełniana, co chwilę, coraz to nowszymi odczuciami.
Był śmiech i były łzy, był strach i radość.

Pani Beata ma prawdziwy dar kreowania historii i kształtowania swoich bohaterów. Dzięki temu stworzyła powieść, od której nie sposób się oderwać.
Lekki, zwyczajny można by rzec, styl pisania autorki sprawia, że już od samego początku wbiłam się w rzeczywistość Krakowa oraz Podola małej wsi za Tarnowem i nie chciałam jej opuszczać, aż do ostatniej strony. Ba! Jakby tego było mało, od razu złapałam się za kolejny tom, bo szkoda mi było rozstawać się z bohaterami mimo późnej nocnej pory.
Styl pisania bardzo przypadł mi do gustu. Sposób w jaki autorka dobrała słownictwo, zmanipulowała je po swojemu oraz wplotła w nie pełne mądrości frazeologizmy sprawił, że książka nabrała autentyczności i prawdziwego ducha.

Świat się nie kończy, gdy bliska osoba odchodzi lub zawodzi.
Ciągle jeszcze jest ktoś dla ciebie najważniejszy, ty sama.”

Bohaterowie „Konkursu na żonę” to świetnie i zamysłem wykreowane postaci. Są prawdziwi, tacy jak za płotem. Nie można ich nie pokochać. Zwłaszcza babci Zosi, która objęła moje serce swoim ciepłem i miłością.

Gdzieś w internecie trafiłam przypadkiem na opinię, że mieszkańcy Podola zostali przedstawieni jako osoby zacofane.
Zdecydowanie nie zgadzam się z takim twierdzeniem! Moim zdaniem mieszkańcy wsi – zwłaszcza starsi przedstawiciele – zostali stworzeni przez autorkę w bardzo realny sposób. Są pełni ciepła, mądrości i mają swoje autentyczne zasady i wartości, których się trzymają. Nie pędzą nigdzie i nie gonią za niczym, zwyczajnie żyją a najważniejsze dla nich to honor, Bóg i rodzina.

Można się kochać na zabój i różnić pięknie i mocno...”

Główni bohaterowie Hugo oraz Łucja to dwa magnesy, które spotkały się przypadkiem na osi życia, potocznie mówiąc to plus i minus, które wzajemnie przyciągnęły się do siebie.
Hugo – ktoś powie, że nie polubił go bo to bubek, ja powiem, że zakochałam się w nim. Świetny facet, choć swoje za uszami ma i to nawet grubo! Ale któż nie popełnia błędów? Uwielbiam bohaterów dynamicznych, są moją słabością, dlatego zauroczył mnie niesamowicie.
Łucka – też jest cudna. Jej niewinność, nieśmiałość są urocze. Lecz mimo tego wcale nie jest głupią gąską, wręcz odwrotnie. Łucja nie ma łatwego charakteru: jest masakryczną gadułą. To wrażliwa dziewczyna o wielkim sercu, a jednocześnie jest bardzo twarda i stanowcza. Bardzo przypomina mi mnie samą. I chyba właśnie dlatego tak bardzo jej kibicowałam. Hugo określił ją bezapelacyjnie mianem: „diablica w skórze anioła”.



Konkurs na żonę” to misternie uszyta fantastyczna opowieść o miłości, o pragnieniu bycia kochanym i cenionym, owiana zwykłą codziennością z jej wszystkimi kłopotami i zmartwieniami. Przetykana rodzinnym ciepłem i niewymuszonym humorem, w której nie zabrakło miejsca na mądrość ludową oraz wiarę.
Książka jest tak starannie skomponowana, że apetyt na nią rośnie w miarę jedzenia, dokładnie jak przy najwyśmienitszym deserze - nie za słodkim i nie za gorzkim – idealnym. 
Łapie mocno za czytelnicze serce i nie puszcza...trzyma mocno i prawdziwie.  

Jeśli jeszcze nie macie jej na swoich półkach to gorąco Was do tego zachęcam!
"Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej to prawdziwa gratka, przy której warto zapomnieć się na dłuższą chwilę i wraz z Łucją i Hugo popłynąć w podróż po marzenia po 304 stronach.  

Za możliwość przeczytania i egzemplarz do recenzji dziękuję najpiękniej samej autorce Beacie Majewskiej oraz Wydawnictwu Książnica PUBLICAT. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz