czwartek, 10 maja 2018

"Kogut domowy" Nataszy Sochy


KOGUT DOMOWY


Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: PASCAL

„Kogut domowy” swoją premierę na rynku wydawniczym miał 18 kwietnia br. Natasza Socha zaś należy do grona moich ulubionych autorek, zatem jej najnowsza powieść była moją lekturą obowiązkową na liście „do przeczytania”. Intrygujący tytuł oraz opis okładkowy wzmogły jedynie mój apetyt na tę lekturę.

Kogut domowy ma trzy córki oraz żonę, która robi karierę. On sam musiał pożegnać się z pracą w bankowości, zrezygnować z hobby i zapomnieć o eleganckich garniturach.
Kogut domowy ma czterdzieści trzy lata, na imię Jakub i doskonale wie w ilu stopniach należy wyprać wełniane skarpetki. Lubi gotować, pleść warkoczyki i ma czasem pomalowane paznokcie. Nie lubi jednak zapachu romansu, który coraz intensywniej spowija jego żonę...


„Kogut domowy” to powieść, w której autorka (jak to ma w zwyczaju) w sposób nietypowy pisze o sprawach zwykłych i dotykających, jeśli nie każdego to przynajmniej część ludzkości. Lawirując ponad stereotypami wprowadza nas w świat widziany oczami mężczyzny, którego sytuacja życiowa zmusiła do stawienia czoła zwykłej szarej codzienności, tej domowej, która wciąż w znacznym stopniu dotyczy jedynie kobiet.
Czytałam wiele powieści Nataszy i za każdym razem po skończeniu kolejnej i kolejnej – w mej głowie kłębi się to samo zdanie: „tak, to najlepsza książka Nataszy”
No i jak żyć moi drodzy...kiedy autorka robi mi to nagminnie za każdym razem?
Tak było i teraz. Nowa powieść i znów to samo. 
Jestem pod ogromnym wrażeniem, książka jest napisana prosto, lekko, dokładnie tak jak lubię. A jednocześnie porusza tak wiele delikatnych kwestii z życia rodziny, że nie da się przejść obok niej obojętnie.
Poznałam świat dobrze mi znany (wszak jestem matką pełnoetatową, bez wynagrodzenia, dni wolnych i emerytury), jednak tym razem spojrzałam na to wszystko oczami faceta. To było bardzo ciekawe doświadczenie, inna perspektywa i aż się ciśnie na usta stwierdzenie, że w tym przypadku „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. 

Tytułowy „Kogut domowy” to Jakub – która rzucony na głęboką wodę musi w mig ogarnąć sytuację, jaką narzuciło mu życie. Wyskakuje z garnituru, wciąga na tyłek dresy oraz kuchenny fartuszek z gruszką i uczy się latać na miotle. I nagle okazuje się, że "To nie maratony były trudne, nie łażenie po jaskiniach, budowa domu czy naprawa starego gramofonu, z którego Jakub był tak bardzo dumny. Najtrudniej było dorosnąć do roli ojca, zwłaszcza w wieku czterdziestu trzech lat."
Nie będę Wam za dużo zdradzać. Bo chciałabym żebyście sami się przekonali, że nie zawsze w życiu oczywista jest oczywistość.

„Kogut domowy” zachwycił mnie swoją prostotą, humorem i błyskotliwymi uwagami. Znam styl autorki i wiedziałam, że lektura mnie nie zawiedzie. Śmiech i łzy towarzyszyły mi nieustannie podczas czytania...a na dnie duszy pojawiło się ukłucie drobnego żalu – do życia i do świata, bo uświadomiłam sobie ze smutkiem, że na mojej drodze nigdy taki Jakub nie stanął i sama nie wiem, czy jest ich tak mało, czy tak dobrze się ukrywają przed wzrokiem innych ludzi?


„Kogut domowy” jest swoistym rodzajem petycji wystosowanym przez autorkę zarówno wobec kobiet jak i mężczyzn. Kobietom - Natasza Socha zwraca uwagę na to, że nie wolno nam popełniać tego błędu, który często robimy odsuwając partnera od domowych obowiązków i życia rodzinnego, bo same wówczas zapędzamy się w tzw. kozi róg. Dajmy im szansę wykazać się na tym polu i zaufajmy im, skoro radzą sobie z młotkiem i siekierą – poradzą sobie z kuchennym nożem, odkurzaczem i dziećmi!
Natomiast mężczyznom autorka pragnie dodać skrzydeł – pragnie by otworzyli się na życie domowe i nie rozpatrywali tego w kategoriach „pantoflarstwa”. Co to, to nie!
Pantoflarz” to nie mężczyzna, który pomaga żonie, wyręcza ją, spaceruje z wózkiem itp. „Pantoflarz” to ktoś, kto nic nie sądzi, nie ma własnego zdania, papuguje po żonie, nie wie czym jest samodzielność, nie jest mu ona zresztą do niczego potrzebna, wręcz się jej boi. Brak mu siły woli i  charakteru. Nie bierze odpowiedzialności ani za siebie, ani za nikogo innego. Jednym słowem współczesne duże dziecko.

Dlatego uważam, że „Kogut domowy” jest książką, którą powinien przeczytać każdy mąż, każdy facet, każdy partner czyli każdy męski twardziel, który za głowę rodziny się uważa i co rano wychodzi z domu, a wraca późnym popołudniem, słaniając się na nogach i padając jak „pies Pluto”.
Drogi Mężczyzno:
- jeśli sądzisz, że ogarniasz w życiu wszystko, a Twoja druga połowa siedzi w domu i nic nie robi?
- jeśli właśnie straciłeś etat i brniesz w totalną załamkę?
- jeśli pomagasz sporadycznie swej drugiej połowie w domowych obowiązkach?
- jeśli myślisz, że w życiu wystarczy, że pracujesz zawodowo i poza tym nic już robić nie musisz (no bo przecież pracujesz!)?
- jeśli uważasz, że nic się JEJ nie stanie, jak wracając ze spaceru z dziećmi zakupi dwa kilo ziemniaków, opłaci po drodze rachunki i skoczy przy tym po szampon oraz kilka innych sprawunków potrzebnych na „już”?
- jeśli wracasz do domu zmęczony i przeszkadza Ci dziecięcy śmiech i wrzawa?
- jeśli uważasz, że jesteś prawdziwym mężczyzną „z ikrą i jajami”? ( Wierzę w to, że tak!)
- jeśli masz dziś gorszy dzień i zupa była za słona, a kotlet za twardy?
- jeśli szanujesz swoją kobietę?
- jeśli uważasz, że prawdziwy facet, to ten który wygodnie rozłoży się przed domem i bierze chłodny browar w łapę, by się zrelaksować?
- jeśli sądzisz, że zrobienie zakupów w drodze z pracy uwłacza Twej godności, bo przecież ona i tak zrobi to lepiej i nie ma nic innego na głowie, no a Ty jesteś już zmęczony?

Jeśli chociaż na jedno z wyżej postawionych pytań odpowiedziałeś „Tak”, to powinieneś przeczytać „Koguta domowego”.
Gwarantuję, że odkryjesz sporo„mrocznych” tajemnic z otaczającego Cię najbliżej świata, zmienisz poglądy na wiele spraw, inaczej spojrzysz na swój dom, swoje dzieci i swoją kobietę.

A ty droga Kobieto – jeśli jesteś już po lekturze powieści, nie chowaj jej na półkę, nie oddawaj do biblioteki i nie pożyczaj przyjaciółce – podrzuć ją swojemu mężczyźnie do torby, którą codziennie bierze do pracy (najlepiej tuż obok śniadaniówki). Daj sobie szansę i jemu, bo „ojcowie są całkiem dobrymi matkami, trzeba im tylko dać szansę.”

Za egzemplarz do recenzji ogromnie dziękuję Autorce i Wydawnictwu PASCAL. 


Wypożycz na w.bibliotece.pl

2 komentarze:

  1. Wkrótce sama również będę czytała tę książkę i przyznam szczerze, że nie mogę się doczekać, bo bardzo lubię twórczość Pani Nataszy. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, życzę zatem udanej lektury (na pewno taka będzie) a może potem uda Ci się podrzucić ją jakiemuś kogutowi :) ?

      Usuń