TO NIE JEST
twoje
DZIECKO
Autor: Małgorzata
Falkowska
Wydawnictwo: Lira
Ta powieść to moje
pierwsze spotkanie z twórczością Małgorzaty Falkowskiej. Książka
długo czekała na swoją kolej, gdyż niestety nie potrafię
rozciągać swojego czasu.
„To nie jest twoje
dziecko” przykuło moją uwagę nie tylko samym tytułem, ale
również dość kontrowersyjnym opisem okładkowym.
Temat niemalże
tabu, co nie znaczy, że nie istnieje.
Jak
wysoka może być cena macierzyństwa? Troje bohaterów: dobrze
sytuowane małżeństwo, Anna i Paweł, oraz studentka Michalina,
podejmuje brzemienną w skutkach decyzję, która nieodwracalnie
zaważy na losie każdego z nich.
"To nie jest twoje dziecko" jest mroczną opowieścią o jednym z największych pragnień ludzkości i o tym, że złe wybory są często początkiem końca. Intryga, niespełnione nadzieje dwóch matek i umiejętnie budowane napięcie sprawią, że lektura tej książki nikogo nie pozostawi obojętnym.
"To nie jest twoje dziecko" jest mroczną opowieścią o jednym z największych pragnień ludzkości i o tym, że złe wybory są często początkiem końca. Intryga, niespełnione nadzieje dwóch matek i umiejętnie budowane napięcie sprawią, że lektura tej książki nikogo nie pozostawi obojętnym.
Muszę przyznać się
przed Wami, że do dziś mam mieszane odczucia dotyczące tej
powieści.
Z jednej strony
powieść wciąga, nie zaprzeczę, bo bym skłamała. Przeczytałam
ją praktycznie na biegu i nie mogłam się oderwać, wciąż pragnąc
dowiedzieć się więcej i zrozumieć więcej.
Z drugiej zaś strony - tak bardzo wkurzały mnie niektóre postępki bohaterów, że miałam chęć (dosłownie) nakopać im do tyłków.
A z trzeciej strony cała ta historia wzbudziła we mnie ogromne refleksje, na które nie mam jednoznacznych odpowiedzi.
Narracja prowadzona
jest pierwszoosobowo z podziałem na wszystkie trzy główne
postaci. Dzięki temu zabiegowi czytelnik ma okazję poznać historię
z trzech perspektyw: Anny, Pawła i Michaliny.
Anna – kobieta
silna, wykształcona i pewna siebie...ma prawie wszystko. Dobrą
pracę, pieniądze, władzę, fantastyczny dom, dobrego zakochanego w
niej po uszy męża… Do pełni szczęścia brakuje jej dziecka. Jej
bezpłodność jest jak rysa na szkle w jej idealnym życiu.
Początkowo polubiłam ją bardzo, byłam pełna empatii wobec niej i
zrozumienia, nie tylko ze względu na jej ułomność, ale również
ze względu na jej trudne dzieciństwo. Do czasu...
Kiedy w jej (i jej
męża) życiu pojawia się Michalina, a w głowie Anny rodzi się
„plan dziecko” w bohaterce zachodzą ogromne zmiany, których
nijak nie potrafiłam zrozumieć.
Na zewnątrz nadal
dobra i idealna Anna – okazała się zepsutym gnijącym od środka
jabłkiem.
Tak mogę to ująć,
nie chcąc zdradzać Wam zbyt dużo. Nie byłam w stanie w żaden
sposób nadal sympatyzować z tą bohaterką.
Paweł –
przystojny, pełen dobroci mąż Anny, który świata poza nią nie
widzi. Która kobieta nie marzy o takim partnerze? Ja chyba nie znam
takiej...Mężczyzna do bólu zakochany w swej kobiecie. Idealizuje
jej obraz i usprawiedliwia każde zachowanie Anny – często nie
mogłam tego pojąć...bo gdzieś tam we mnie było wszystko to czego
dopuściła się jego żona, o czym on nie miał pojęcia.
Współczułam mu, bo zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie
uzależnił swoje istnienie i funkcjonowanie od decyzji i zachowań
swej żony. Wodził za nią nosem jak pies, spełniał każdą jej
zachciankę, akceptował wszystko, nawet jeśli nie było to zgodne
z jego etyką zawodową i ludzką moralnością. Tak naprawdę mogę
stwierdzić, że był uczuciowo zniewolony do potęgi „entej”.
„Anna
też się cieszy. Inaczej niż ja, ale jest szczęśliwa. Chodzi po
domu i głaszcze ten swój brzuch, jakby to w nim rozwijał się
płód. Ten, którego tam na pewno nie ma...”.
Paweł
nie
potrafił, nie chciał czy nie miały siły się sprzeciwić i żyć
według własnych reguł?
Michalina – młoda,
biedna studentka, której los spłatał figla w postaci jednorazowego
seksu i jego konsekwencji. Scenariusz stary jak świat...ale jakże
prawdziwy...tak prawdziwy i smutny, że trudno sobie to wyobrazić.
Momentami było mi jej szkoda, chwilami byłam na nią zła, a
czasami miałam chęć potrząsnąć jej ramionami tak mocno, by się
dziewczyna ocknęła i zaczęła w końcu racjonalnie myśleć. W
moim odczuciu była nieco naiwna – ale akurat ja jestem ostatnią
osobą na tym świecie, żeby móc ją z tego powodu oceniać. Któż
nie bywa naiwny w tej naszej szarej codzienności? Zdarza się
każdemu. Szkoda tylko, że za tę naiwność przychodzi nam zapłacić
często najwyższą cenę.
„To nie jest twoje
dziecko” to specyficzna powieść. Opinie są podzielone na jej
temat.
Moim zdaniem autorce
nie chodziło o zagłębianie się w najdrobniejsze detale, bardziej
chyba chodziło o aspekt psychologiczny całej tej trudnej sytuacji, którą zgotowali sobie nawzajem bohaterowie.
Sytuacja
niecodzienna, niezgodna z polskim prawem, karalna, moralnie
potępiana i stygmatyzowana. A jednak takie rzeczy się dzieją w
naszym kraju. Są zakopane głęboko pod stosami pieniędzy,
zamiecione pod dywan, załatwiane pokątnie.
Małgorzata
Falkowska nie moralizuje, nie ocenia, nie wyjawia swego prywatnego
stanowiska dotyczącego tej konkretnej historii.
Autorka w moim
odczuciu bardzo dobrze nakreśliła portrety psychologiczne postaci,
głęboko zajrzała w ich dusze, dzięki czemu, poznajemy ich od
podszewki. Był to zabieg celowy – po to, by każdy odbiorca
indywidualnie podszedł do zagadnienia i wyrobił sobie własne
zdanie na temat.
Stąd też jak
mniemam opinie o książce są tak podzielone.
I bardzo dobrze.
Nie byłoby
normalnie gdyby opinii o podjętym przez autorkę temacie nie było
sporo, a przy tym każda inna.
Mroczna historia
opowiedziana przez Małgorzatę Falkowską mogła się zdarzyć, nie
musiała...ale któż to wie? W każdym razie - zaistniała na
kartach jej powieści.
Być może ku
przestrodze?
A może po to, byśmy
zobaczyli, że nic nie jest takie, jak na pierwszy rzut oka wygląda?
„Życie
... to taka pojemna walizka, która wydaje się nie mieć dna.
Upychamy w niej wszystko. Czasem złożone uważnie wspomnienia,
które chcemy pielęgnować, czasem wrzucone luzem, jakbyśmy chcieli
o nich zapomnieć. Każdego dnia dokładamy coś nowego, aż w końcu
należy otworzyć kieszenie walizki, aby zdobyć dodatkowe miejsce.
Coś, co wydaje się nie mieć końca, nagle znajduje dno. Wtedy
właśnie nadchodzi kryzys. To on pomaga nam wybrać, czy upychać
wszystko dalej, czy wpierw pozbyć się niepotrzebnego.”
„To
nie jest twoje dziecko” to powieść, którą mogę śmiało Wam
polecić.
Jednak
ostrzegam, jeśli spodziewacie się słodkości, miodu i ckliwości –
to nie tędy droga.
Ta
książka zdecydowanie do takich nie należy!
To
historia o mrocznych zakamarkach duszy, które budzą się w nas pod
wpływem niecodziennych sytuacji. Autorka opowiada, o tym, że każdy
człowiek ma w sobie dobro i zło, i jedynie od nas samych zależy,
któremu z nich damy większe udziały w życiu.
Znajdź i wypożycz na w.bibliotece.pl
Powiem szczerze, że dotychczas recenzję, na które trafiam dotyczące tej książki, nie były zbyt pochlebne i czułam się zawiedziona. Jednak Twoja recenzja przewróciłam mi nadzieję, że jednak, jest to książka, która może mi się spodobać. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się Agnieszko. Moim zdaniem warto przeczytać, tylko aby pojąć sedno całej historii trzeba być dojrzałym emocjonalnie człowiekiem.
UsuńPrzeczytałam tę książkę. Nie była zła, ale jak dla mnie naciągana. Bohater, bezkrytycznie zapatrzony w żonę. Żona psychiczna i studentka z mentalnością nastolatki (wielka miłość po paru godzinach w klubie) - spłycam ;) Dla mnie bohaterowie mało wiarygodni, a więc i historia mało wiarygodna, ale nie najgorzej napisana i sam temat interesujący.
OdpowiedzUsuńtak, jest to dość specyficzna powieść, owszem nie brakuje w niej niedociągnięć czy nawet naciągnięć pewnych faktów, mimo to sama fabuła i podjęty temat są moim zdaniem dobre, nawet bardzo...to wciąż taki niszowy krąg tematyczny, który powoli się rozwija. W planach mam jeszcze "Surogatkę". Czytałaś?
Usuń