MOTYLEK
Autor: Katarzyna
Puzyńska
Cykl: Lipowo
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka.
O
książkach Katarzyny Puzyńskiej słyszałam od dawna, opinie były
różne – raz lepsze, raz gorsze. Jednak, ja lubię, sprawdzić na
własnej skórze, jak to mówią potocznie „z czym się je Gwiazdę
Polskiego Kryminału?”. Jak postanowiłam, tak zrobiłam.
Zabierałam się za to długo...chciałam najpierw skompletować
całą serię, która została nie tak dawno wydana przez wydawnictwo w częściach
i twardej oprawie.
I nadszedł ten dzień...w którym ugryzłam Puzyńską.
Doskonale
skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i
zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła
dziennego.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.
„Motylek”
oderwał mnie od życia na niecałą dobę. Świetnie napisana
powieść, pełna intryg, tajemnic, niedomówień. Sekrety
przeplatają się ze sobą i są dawkowane (dosłownie) tak zdawkowo,
że nie mogłam odłożyć książki i pójść zwyczajnie spać. No
nie i już. Tak się nie dało.
Kasia
stworzyła wielowątkową fabułę, naszpikowała ją mnóstwem
poszlak i zwodniczymi zakrętami wśród leśnych ścieżek, że
można było się czasem zgubić.
„Motylek”
bezpardonowo obnaża życie w małej wiejskiej społeczności.
Wiadomo nie od dziś, że w takich mieścinach wszyscy o wszystkich
wiedzą lepiej i więcej niż sam zainteresowany.
Ja
na co dzień (chociaż w takowej wsi mieszkam) nie odczuwam tego – może dlatego, że nieco się
izoluję od całej reszty. Jednakże nie wątpię w to, że mieszkańcy N. znają mnie lepiej niż ja.
Czytając
„Motylka” zastanawiałam się nie raz i nie dwa jakie sekrety
skrywają moi sąsiedzi? Co trzymają w stodole pod stertą siana?
Takie i inne dziwne pytania zadawałam sobie po lekturze.
A to
oznacza tylko jedno.
Kasia
Puzyńska napisała dobry kawał kryminału – który w mojej głowie
narobił bałaganu.
Co
więcej...mam wokół siebie praktycznie same lasy. Wierzcie lub nie –
ale po przeczytaniu „Motylka” spacery z psem pośród leśnych
ostępów nabrały nowego wydźwięku. Tryb czujność…
„Motylek”
napisany jest swobodnym językiem, dialogi są realistyczne,
bohaterzy autentyczni, a opisy miejscowych uroków idealnie
wyważone, nie są za długie ani zbyt pobieżne, nie zanudzają i
nie przysłaniają najważniejszej akcji. Okazuje się, że pod
kurtyną sielankowej małomiasteczkowości aż grzmi od plotek i
ukrywanych grzeszków. Autorka, moim zdaniem, bardzo dobrze to
wszystko zobrazowała, pomieszała, poplątała i wyprowadziła mnie
na manowce.
Oczywiście
jak to zawsze czynię, próbuję rozwiązać śledztwo na własną
rękę – obstawiałam kilka postaci, które niestety wraz z rozwojem
akcji musiałam wykreślać z mojej listy potencjalnych morderców.
Zakończenie i wyjawienie modus operandi – jest niespodziewane,
chociaż w sumie mogłam się tego domyślić, zamiast wybierać zbyt
oczywiste rozwiązanie zagadki.
Bohaterowie
jak wspomniałam, są wykreowani nad wyraz plastycznie, są zwykłymi
ludźmi pełnymi wad i zalet. Udało mi się z nimi zaprzyjaźnić. A zapach ciasta pani Podgórskiej czułam w całym domu. Nawet nieprzystępna komisarz Klementyna Kopp wzbudziła moją
sympatię, chociaż sposób jej wysławiania się działał mi dość
często na nerwy. Bardzo nie lubię, kiedy kończy swoje zdania
wyrazem „co?” lub rozpoczyna je od słów „stop”, czy stosuje
ciągłe powtórzenia np. "Czekaj. Spoko. Ale!" - zaburza
to kompletnie znaną mi stylistykę polską i dialogi prowadzone
przez panią komisarz budzą we mnie lekką irytację.
„Motylek”
można uznać za mocny debiut autorki, ponieważ niewątpliwie
podjęła się trudnego tematu, wszak dobry kryminał rządzi się
swoistymi prawami. Niemniej jednak uważam, że Kasia sprostała temu
zadaniu. Oceniając całokształt tej wielowątkowej i
wielopostaciowej powieści sądzę, że autorka poradziła sobie z
tematem niemal perfekcyjnie, niemal gdyż nie obyło się bez
drobnych wpadek, które jednak niezbyt rzutują na całą resztę.
Z
wielką przyjemnością zasiądę do lektury kolejnych tomów cyklu
Lipowo.
Bardzo
jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów w
rozpoczętych wątkach obyczajowych. Kim jest tajemnicza Teresa? Czy związek Daniela i Weroniki ma szansę na pomyślny rozwój? Dlaczego komisarz Klementyna jest taka osobliwa?
Cieszę się również, że śledząc
kolejne losy mieszkańców Lipowa i okolic – będę miała okazję
obserwować proces rozwoju i dojrzewania warsztatu pisarskiego autorki.
„Motylek”
to lektura warta uwagi i poświęconego na nią czasu.
Wypożycz na w.bibliotece.pl
Ta powieść jest świetna. Okładka kojarzy mi się ze "Śmiercią w Chateau Bremont", też znakomitym kryminałem. =)
OdpowiedzUsuń😊
UsuńSłyszałam o powieści "Śmierć w Chateau Bremont", ale jeszcze nie miałam okazji czytać.