środa, 28 czerwca 2017

"Kruchość porcelany" Moniki Sawickiej - zapiera mi dech...

"KRUCHOŚĆ PORCELANY" 


 Autor: Monika Sawicka
Wydawnictwo: Replika  

 
„Kruchość porcelany” Moniki Sawickiej to emocjonalna petarda, z którą dawno w formie literackiej się nie spotkałam.
Po raz pierwszy książka została wydana w 2006, a w tym roku dokładnie 13 czerwca mieliśmy przyjemność doczekać się kolejnego jej wydania.
Nie mam pojęcia jak to się stało, że wcześniej „Kruchość...” nie stanęła na mojej drodze...ale dobrze, że stało się to teraz.

Powieść Moniki Sawickiej wciągając czytelnika w świat dobrze mu znanej konwencjonalnej prozy dochodzi do spraw poważnych i pokazuje, jak się nie załamywać, jak nie tracić nadziei i znajdować w sobie siły. I takie jest przesłanie tej powieści, która udanie godzi konwencję bridgetową z dramatyczną refleksją nad życiem i także jest nową jakością w całym gatunku, bo pokazuje, jak niewiele wspólnego ma on z realizmem, choć udaje, jak może.”


Książka nie jest długa, a jej konstrukcja pamiętnika sprawia, że czyta się ją bardzo szybko. Jak już się przysiądzie do niej to nie można się oderwać. Swobodny język i lekka forma pisania skrywają pomiędzy wersami historię okraszoną śmiechem, miejscami histerycznym poczuciem humoru, zwykłą codziennością. Historię doprawioną szczyptą marzeń, pragnień i fantazji oraz polaną bólem, łzami i bezbronnością.

Zuzannę Maks poznajemy jako żonę i matkę, kobietę prowadzącą własną działalność gospodarczą, która jest bardzo przedsiębiorcza i zaradna. Zuza ma wiernych przyjaciół, jawi się nam jako pełna życia i optymizmu kobieta spełniona i zadowolona. Bo czego można chcieć, jeśli się ma to wszystko co posiada Zuzanna? 
Bohaterka jest bardzo szczerą i bezpośrednią osobą, która nie owija w bawełnę tego co myśli i czuje. I tak pod woalką jej udanego, poukładanego życia skrywany jest dramat, który przeżywa kobieta.
W zaciszu czterech ścian rozgrywa się bowiem zupełnie inne życie, niż to, które prezentuje na zewnątrz.
Zuza zaczyna się otwierać i opowiada z zaskakującą szczerością o przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej jakiej doznaje ze strony swego męża.
W tych momentach mimo cieknących łez, chciało mi się krzyczeć ze złości i bezsilności.
Zuzanna bardzo umiejętnie maskuje swoje siniaki, rany, łzy i ból, który towarzyszy jej niemalże codziennie. Jest przerażająco samotna, a jedyną jej siłą jest miłość do córki Amelki, oraz wiara w to, że może kiedyś będzie kochana i bezpieczna. Zuza jest przesiąknięta tą samotnością na wskroś.

Czytając zastanawiałam się wielokrotnie, jak długo tak mądra i dobra kobieta może znosić takie traktowanie, godzić się na przemoc i poniżanie? Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i zdaję sobie sprawę z faktu, że nie jestem nawet w jednej setnej zrozumieć Zuzy pod tym względem. Wiem, tylko, że musiała dojrzeć i znaleźć w sobie siłę do zakończenia tego. Przez cały czas mocno jej kibicowałam, modląc się o nadsiłę.

Jakby nieszczęść i zmartwień w jej życiu było mało, pewnego dnia spada na nią wiadomość o poważnej chorobie nowotworowej. Tu moje serce wysiadło uczuciowo. Rak to potworniasty, który zakrada się do człowieka i wysysa z niego życie z premedytacją. Zuza załamana, samotna, bez wsparcia tych którzy powinni ją trzymać za rękę i po prostu być przy niej, w końcu odnajduje w sobie wolę do walki z potworniastym.
Wiem jak działa nasza służba zdrowia w takich przypadkach, ale dr. Paweł to prawdziwy anioł w kitlu. Chciałabym aby takich jak on było mnóstwo.

Kolejną zaskakującą postacią jest Adam, którego w zasadzie nie tyle co poznajemy na końcu, ale dowiadujemy się o tym kim był i jaki był. To następny wątek, przy którym lałam łzy strumieniami. Takie cuda nie zdarzają się często i szkoda, że w ten sposób się to potoczyło. Ale widać tak było pisane…
Więcej Wam kochani nie zdradzę :) ach ja niedobra…
Musicie sami koniecznie sięgnąć po „Kruchość porcelany”, bo nie jest to książka o której zapomina się w tydzień po przeczytaniu. Owszem, napawa smutkiem, ale też napełnia nadzieją i wiarą. 



„Kruchość porcelany” jest tak naprawdę książką, której fabułę napisało życie pani Moniki.
Autorka opowiada o tym co sama przeszła, chociaż myślę, że to o czym czytałam to tylko taki ułamek dramatu.
Pani Monika apeluje tym samym i popycha ofiary przemocy do mówienia o niej głośno i bez wstydu, do walki o spokojne, godne i bezpieczne życie.
„Ja odeszłam dopiero w 2015 roku. Ty też możesz, ale postaraj się zrobić to szybciej. Najlepiej jeszcze za życia. Otarłam się o śmierć. Więc proszę, nie czekaj. (…) Nie udawaj, że nie ma problemu. Możesz nie mieć tyle szczęścia, co ja”

„Kruchość porcelany” to książka pisana w czasie przeżywanego przez autorkę piekła na ziemi.
Ku przestrodze, ale również by dodać odwagi tym, którzy jej potrzebują.
Pani Monika szukała swej siły i odwagi. W końcu ją w sobie znalazła.
Pokazuje, że za zamkniętymi drzwiami też jest droga i światło.

„Żadna pora nie jest właściwa.

Dziś jest za późno na wczoraj, a za wcześnie na jutro.

Jeśli musisz coś zrobić, nie zastanawiaj się. 

Zrób to natychmiast.”


Za przekazanie egzemplarza do recenzji najmocniej dziękuję pani Monice Sawickiej oraz Wydawnictwu Replika




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz