"KRUCHOŚĆ PORCELANY"
Autor: Monika Sawicka
Wydawnictwo: Replika
„Kruchość
porcelany” Moniki Sawickiej to emocjonalna petarda, z którą dawno
w formie literackiej się nie spotkałam.
Po
raz pierwszy książka została wydana w 2006, a w tym roku dokładnie
13 czerwca mieliśmy przyjemność doczekać się kolejnego jej
wydania.
Nie
mam pojęcia jak to się stało, że wcześniej „Kruchość...”
nie stanęła na mojej drodze...ale dobrze, że stało się to teraz.
„Powieść
Moniki Sawickiej wciągając czytelnika w świat dobrze mu znanej
konwencjonalnej prozy dochodzi do spraw poważnych i pokazuje, jak
się nie załamywać, jak nie tracić nadziei i znajdować w sobie
siły. I takie jest przesłanie tej powieści, która udanie godzi
konwencję bridgetową z dramatyczną refleksją nad życiem i także
jest nową jakością w całym gatunku, bo pokazuje, jak niewiele
wspólnego ma on z realizmem, choć udaje, jak może.”
Książka
nie jest długa, a jej konstrukcja pamiętnika sprawia,
że czyta się ją bardzo szybko. Jak już się przysiądzie do niej
to nie można się oderwać. Swobodny język i lekka forma pisania
skrywają pomiędzy wersami historię okraszoną śmiechem, miejscami histerycznym poczuciem humoru, zwykłą codziennością. Historię doprawioną szczyptą marzeń, pragnień i fantazji oraz polaną bólem, łzami i bezbronnością.
Zuzannę
Maks poznajemy jako żonę i matkę, kobietę prowadzącą własną
działalność gospodarczą, która jest bardzo przedsiębiorcza i
zaradna. Zuza ma wiernych przyjaciół, jawi się nam jako pełna
życia i optymizmu kobieta spełniona i zadowolona. Bo czego można
chcieć, jeśli się ma to wszystko co posiada Zuzanna?
Bohaterka
jest bardzo szczerą i bezpośrednią osobą, która nie owija w
bawełnę tego co myśli i czuje. I
tak pod woalką jej udanego, poukładanego życia skrywany jest
dramat, który przeżywa kobieta.
W
zaciszu czterech ścian rozgrywa się bowiem zupełnie inne życie,
niż to, które prezentuje na zewnątrz.
Zuza
zaczyna się otwierać i opowiada z zaskakującą szczerością o
przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej jakiej doznaje ze strony
swego męża.
W
tych momentach mimo cieknących łez, chciało mi się krzyczeć ze
złości i bezsilności.
Zuzanna
bardzo umiejętnie maskuje swoje siniaki, rany, łzy i ból, który
towarzyszy jej niemalże codziennie. Jest przerażająco samotna, a
jedyną jej siłą jest miłość do córki Amelki, oraz wiara w to,
że może kiedyś będzie kochana i bezpieczna. Zuza jest
przesiąknięta tą samotnością na wskroś.
Czytając
zastanawiałam się wielokrotnie, jak długo tak mądra i dobra
kobieta może znosić takie traktowanie, godzić się na przemoc i
poniżanie? Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i zdaję sobie sprawę
z faktu, że nie jestem nawet w jednej setnej zrozumieć Zuzy pod tym
względem. Wiem, tylko, że musiała dojrzeć i znaleźć w sobie
siłę do zakończenia tego. Przez cały czas mocno jej kibicowałam, modląc się o nadsiłę.
Jakby
nieszczęść i zmartwień w jej życiu było mało, pewnego dnia
spada na nią wiadomość o poważnej chorobie nowotworowej. Tu moje
serce wysiadło uczuciowo. Rak to potworniasty, który zakrada się
do człowieka i wysysa z niego życie z premedytacją. Zuza załamana,
samotna, bez wsparcia tych którzy powinni ją trzymać za rękę i
po prostu być przy niej, w końcu odnajduje w sobie wolę do walki z
potworniastym.
Wiem
jak działa nasza służba zdrowia w takich przypadkach, ale dr.
Paweł to prawdziwy anioł w kitlu. Chciałabym aby takich jak on
było mnóstwo.
Kolejną
zaskakującą postacią jest Adam, którego w zasadzie nie tyle co
poznajemy na końcu, ale dowiadujemy się o tym kim był i jaki był.
To następny wątek, przy którym lałam łzy strumieniami. Takie
cuda nie zdarzają się często i szkoda, że w ten sposób się to
potoczyło. Ale widać tak było pisane…
Więcej
Wam kochani nie zdradzę :) ach ja niedobra…
Musicie
sami koniecznie sięgnąć po „Kruchość porcelany”, bo nie jest
to książka o której zapomina się w tydzień po przeczytaniu.
Owszem, napawa smutkiem, ale też napełnia nadzieją i wiarą.
„Kruchość
porcelany” jest tak naprawdę książką, której fabułę napisało
życie pani Moniki.
Autorka
opowiada o tym co sama przeszła, chociaż myślę, że to o czym
czytałam to tylko taki ułamek dramatu.
Pani
Monika apeluje tym samym i popycha ofiary przemocy do mówienia o
niej głośno i bez wstydu, do walki o spokojne, godne i bezpieczne życie.
„Ja
odeszłam dopiero w 2015 roku. Ty też możesz, ale postaraj się
zrobić to szybciej. Najlepiej jeszcze za życia. Otarłam się o
śmierć. Więc proszę, nie czekaj. (…) Nie udawaj, że nie ma
problemu. Możesz nie mieć tyle szczęścia, co ja”
„Kruchość
porcelany” to książka pisana w czasie przeżywanego przez autorkę
piekła na ziemi.
Ku
przestrodze, ale również by dodać odwagi tym, którzy jej
potrzebują.
Pani
Monika szukała swej siły i odwagi. W końcu ją w sobie znalazła.
Pokazuje,
że za zamkniętymi drzwiami też jest droga i światło.
„Żadna
pora nie jest właściwa.
Dziś
jest za późno na wczoraj, a za wcześnie na jutro.
Jeśli
musisz coś zrobić, nie zastanawiaj się.
Zrób
to natychmiast.”
Za przekazanie
egzemplarza do recenzji najmocniej dziękuję pani Monice Sawickiej
oraz Wydawnictwu Replika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz