MAM
CHUSTECZKĘ
HAFTOWANĄ
Autor:
Hanna Greń
Cykl:
Śmiertelne wyliczanki (tom 1)
Wydawnictwo:
Replika
„Mam
chusteczkę haftowaną” to powieść rozpoczynająca nowy cykl
kryminalny autorstwa Hanny Greń. Z jej powieściami jestem za pan
brat, przeczytałam wszystkie jak do tej pory i jestem stałą fanką
jej pióra. I chociaż muszę przyznać, że trudno mi było rozstać
się z bohaterami poprzedniej serii, to na nową czekałam jak na
szpilkach.
Czy
nowy cykl powieści wciągnął mnie w wir kryminalnych zagadek i
policyjnych tropów?
O
tym dowiecie się za chwilę.
Aspirant
Konstanty Nakański prowadzi sprawę zabójstwa. Śledztwo przebiega
opornie, gdyż policjant nie może znaleźć żadnego powodu, dla
którego ktoś miałby pozbawić życia pewnego młodego mężczyznę.
Jedyny ślad stanowi znaleziona na miejscu zbrodni chusteczka z
ozdobnym haftowanym monogramem.
Po śmierci rodziców Eliza Rogowska odnosi wrażenie, że całkiem straciła kontrolę nad swoim życiem. Okazuje się, że matka i ojciec ukrywali przed nią wiele tajemnic, także związanych z przeszłością dziewczyny. Eliza postanawia odkryć te tajemnice, w czym wydatnie przeszkadza jej fakt, że człowiek, z którym zamierzała związać swoją przyszłość, po śmierci jej rodziców uznaje, że nie musi już odgrywać roli czułego, opiekuńczego mężczyzny. Pewny, że ma Elizę w swojej władzy, ukazuje prawdziwe oblicze.
Przypadek sprawia, że drogi Kostka i Elizy się krzyżują, a wówczas okazuje się, że odpowiedzi, których poszukują, są częścią tej samej układanki.
Po śmierci rodziców Eliza Rogowska odnosi wrażenie, że całkiem straciła kontrolę nad swoim życiem. Okazuje się, że matka i ojciec ukrywali przed nią wiele tajemnic, także związanych z przeszłością dziewczyny. Eliza postanawia odkryć te tajemnice, w czym wydatnie przeszkadza jej fakt, że człowiek, z którym zamierzała związać swoją przyszłość, po śmierci jej rodziców uznaje, że nie musi już odgrywać roli czułego, opiekuńczego mężczyzny. Pewny, że ma Elizę w swojej władzy, ukazuje prawdziwe oblicze.
Przypadek sprawia, że drogi Kostka i Elizy się krzyżują, a wówczas okazuje się, że odpowiedzi, których poszukują, są częścią tej samej układanki.
"Mam
chusteczkę haftowaną" wciągnęła mnie od pierwszych stron i
nie ma co kryć, że spędziłam z nią kilka dobrych osnutych
tajemnicą wieczorów.
Już
sam wstęp jest sporą deklaracją tego, że będzie ciekawie.
Nic
nie było
w nim oczywiste i jednoznaczne, a
w mojej głowie pojawiało się więcej
pytań niż odpowiedzi.
Jaki
związek mogą mieć wydarzenia z przed dwudziestu lat z tym, co
dzieje się obecnie?
Hania
umiejętnie wciąga czytelnika w wir śledztwa. Śledztwa,
które zdaje
się nie mieć
rozwiązania.
Na
szczęście sumienność i dociekliwość
aspiranta Kostka Nakańskiego sprawia, że poszczególne elementy
łamigłówki zaczynają się powoli
układać
w całość.
Od
początku obdarzyłam
sympatią tego młodego
policjanta. Potrafi
on
bowiem
konsekwentnie dążyć
do celu. Jego stanowczość i upór są cechami
jak najbardziej cenionymi i pożądanymi
w
zawodzie policjanta.
A
i w
życiu prywatnym jest on
osobą,
która
zdecydowanie na pierwszym miejscu stawia na szczerość
i szacunek
do innych ludzi.
Niestety
inaczej sprawa się miała w przypadku Elizy,
która
od samego początku zwyczajnie
mnie irytowała. Dziewczyna
ewidentnie
nie
do końca umiała
sprecyzować czego oczekuje od życia, co
przekładało się na mój odbiór tej postaci. Jednak z biegiem
fabuły, nabrała wyrazistości i powiem Wam, że mile mnie ona
zaskoczyła.
W
powieści „Mam chusteczkę haftowaną” akcja brnie na przód w
tempie idealnym, nie mogę narzekać, bo dużo się dzieje i naprawdę
jest mnóstwo emocji, tajemnice, poszlaki gonią poszlaki.
Czy
da się zatem wyjaśnić wszystko?
Co
wyniknie z zebranych dowodów?
I
czy finał okaże się sprawiedliwym?
Hanna
Greń nie kryguje się pisząc swoje powieści, widać że bardzo
stara się by były autentyczne, realne, a przez to jak najlepiej
przyjęte przez czytelnika. Autorka podobnie jak w poprzedniej serii
(a rzekłabym, że nawet bardziej) urealnia środowisko policyjne,
które jak wiadomo w „firmie” rządzi się swoimi prawami. Jest
więc sporo przekleństw
i siarczystego języka policjantów. Lecz
nie jest to z całą pewnością wada, wręcz przeciwnie, dla mnie
osobiście to
wielka
zaleta. Bo gdyby nie te naprawdę wiarygodne i autentyczne dialogi,
czy sarkastyczne przepychanki słowne, nie
mogłabym przebrnąć przez fabułę. Bo kto normalny sypie słownym
„kwieciem”? Zwłaszcza w pracy policjanta! No nikt. :)
„Mam
chusteczkę haftowaną” to powieść, która tak naprawdę ma w
sobie wszystko to, czego oczekuję od dobrej książki. Wciąga od
pierwszej strony do ostatniej strony, mocno intryguje, skupia uwagę
i angażuje czytelnika do tego stopnia, że sama momentami czułam
się uczestnikiem całej tej zagadki i uknutej intrygi.
Moją
uwagę przykuł jeden z bohaterów mianowicie Joachim Wolf :) - to
dlatego, że jedna z moich zaprzyjaźnionych koleżanek blogerek tak
się nazywa – nie mogłam oprzeć się zatem własnej fantazji i
zawsze gdy ten bohater był w centrum uwagi – automatycznie nosił
jej twarz i miał tak samo duże oczy jak ona.
Mowa
tu oczywiście o Asi z bloga Nienaczytana!
Nie
sądzę by to był zbieg okoliczności :)
Może i mnie kiedyś Hania
uczyni jednym z bohaterów swej powieści?!
(będę o tym marzyć! - mógłby się nazywać Janek Aftanas ;) )
Czy
polecam Wam tę książkę?
To
chyba pytanie czysto retoryczne, nieprawdaż?
Z
wypisanych przeze mnie peanów nad tą powieścią odpowiedź nasuwa
się sama.
Na
pewno sięgnę po kolejną część cyklu pt. „Chodzi lisek koło
drogi”.
Ps.
Zakrwawioną chusteczkę dołączoną do powieści zamierzam straszyć
ludzi w komunikacji miejskiej ;)
Darmowy fragment dla Was -> mam-chusteczke-haftowana
Za
egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.
Asia.
Znajdź na w.bibliotece.pl
Już zdobyłam. I drugą część też mam. To będzie moje pierwsze spotkanie z autorką.
OdpowiedzUsuńJak Ci się spodobają, to polecam też cykl powieści Hani Greń "trójkąt beskidzki". Też są rewelacyjne powieści. Na moim blogu znajdziesz ich recenzje.
Usuń