czwartek, 7 września 2017

"Zaraz wracam" Anity Scharmach



ZARAZ 

WRACAM

Autor: Anita Scharmach
Seria: Zaraz Wracam (tom 1)
Wydawnictwo: Lucky

Książkę „Zaraz wracam” dostałam któregoś dnia od samej autorki wraz z cudną dedykacją i śliczną zakładeczką szydełka Bożenki M.
Historia tej przesyłki ściśle się łączy z planem pewnego prezentu urodzinowego, który miał być darowany bardzo szczególnej osobie (jak się potem okazało, tą osoba była właśnie Bożenka).
Pomysł prezentu był mój, wykonała go bardzo pieczołowicie Anita Scharmach... i tak z jednego słoiczka zrobiły się dwa. :)  dostała go nie tylko Bożenka, ale i ktoś jeszcze...


Powieść „Zaraz wracam” ścisnęła moje serce i trzyma do dziś. Przepłakałam znaczną cześć książki, przeżywałam wielki ból i gniew odczuwany przez główną bohaterkę Martę. A mimo to, nie jestem w stanie powiedzieć, że wiem co czuje matka tracąca dziecko. I mam nadzieję, że z pomocą tego na górze, nigdy nie będę musiała tego doświadczyć.
Po prostu sobie tego cierpienia nie wyobrażam.

Marta wraca do Polski ze Stanów Zjednoczonych po 10 latach nieobecności, gdzie wyjechała po tym, jak w wyniku wypadku straciła nie tylko ukochanego męża, ale także dwie córki. W Gdyni ma objąć stanowisko szefa w korporacji zajmującej się PR-em. Jednak to nie tylko powrót do ojczyzny, to także powrót do tragicznej przeszłości, z którą będzie zmuszona na nowo się zmierzyć.

Marta będzie musiała stawić czoła rzeczywistości i wspomnieniom, które w Gdyni wracają ze zdwojoną siłą. Wspierać ją będzie jej najlepsza przyjaciółka, rodzice, a także pewien przystojny mężczyzna, który spróbuje ją w sobie rozkochać.

„Zaraz wracam” to już druga powieść Anity Scharmach, która podbija od jakieś czasu serca czytelniczek. Dlaczego?
Z prostego powodu. Jest to powieść napisana wielkimi emocjami, doprawiona uczuciami i zawinięta w sporą dawkę empatii. Autorka porusza w niej motyw śmierci bliskich osób i obrazuje bardzo realistycznie konsekwencje jakie niesie taka strata w psychice i świadomości tych, którzy zostają opuszczeni. Samotność, gniew, bezradność oraz zrezygnowanie...wielka pustka, której nic zgoła nie zastąpi. Przeżycia, które Anita dogłębnie uchwyciła w swej powieści, w prosty acz piękny sposób, żyją i swoją intensywnością wkradają się w krwiobieg czytelnika.

Najbardziej zawsze boję się rozstań
peronów pustych zimnych i szarych
pociągów, które ciągle są w drodze,
w których zamknięta odjeżdża miłość.

Najbardziej zawsze boję się godzin,
które są ciężkie i opuchnięte,
bo w nich nie twoje kroki na schodach,
bo w nich milczące krzesło przy stole.

Najbardziej zawsze boję się ciszy,
która zostanie kiedy ty odejdziesz,
w której zostanę z moim niepokojem
próbując chwycić chociaż imię twoje.” *

Zaraz wracam” zmusza do bezwarunkowej refleksji nad życiem, nad jego kruchością i przewrotnym losem, który czasem wypełza zza zakrętu i ostrym nożem tnie naszą rzeczywistość. Zycie daje niektórym po tyłku, przygniata ciężarem cierpienia aż do samej ziemi...dlaczego? Dlaczego to spotyka ludzi? Dlaczego los odbiera nam czasem to, co najcenniejsze?
Nie wiadomo.

Każdy ma swój krzyż, 
 
każdy boryka się z problemami,

ale to nie powód, aby zamknąć się w butelce.”

I właśnie takie przesłanie niesie ze sobą powieść Anity Scharmach „Zaraz wracam” .
Kiedy minie czas, rany się zabliźnią, a ból nieco zelżeje, człowiek powinien się otworzyć na innych. Często ten proces trwa latami, ale ważne jest, by żyć. Udostępnić swoje serce życiu, a nie zamykać się szczelnie i zatracać się w swoim bólu.


Zaraz wracam” bolało mnie jak diabli! A zakończenie, które zaserwowała Anita...zostawiło mnie z bijącym sercem, pełnym strachu i niepewności. Szczerze mówiąc, przy tej ostatniej linijce miałam ochotę rzucić książką w ścianę…

Jeśli do tej pory nie sięgnęliście po „Zaraz wracam” Anity Scharmach to koniecznie śpieszcie nadrobić te zaległości!
Lojalnie jednak uprzedzam, że do powieści bez paczki chusteczek nie podchodźcie.

Na koniec powiem Wam jeszcze tyle, że teraz głupie „zaraz wracam” przestaje istnieć w moim słowniku.


Ps. Anitko, dziękuję Ci za talent i już wiesz, ale powtórzę, masz we mnie wielką wielbicielkę swego pióra. I niestety już się mnie nie pozbędziesz. Pisz dalej i dalej!

PS. Kochani, zdradzę Wam jeszcze, że niebawem nakładem wydawnictwa Lucky ukaże się nowa powieść Anity Scharmach :) Nie piszę tego bez powodu...gdyż będzie to druga część omawianej dziś książki „Zaraz wracam”.




* wiersz autorstwa Ks. Wacława Buryły

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz