środa, 8 lutego 2017

uważajcie na ZAGUBIONY SZLAK - Beaty Zdziarskiej

Zagubiony szlak

Wydawnictwo: Szara Godzina

Książka zdobyta przeze mnie fuksem, kilka razy próbowałam wygrać ją w konkursach, ale się nie udało, tym większa była moja radość z zakupu po super cenie prosto z hurtowni.
Przeczytałam ją jednym tchem jeszcze tego samego dnia.
W tej niepozornej bo zaledwie dwustu kilku stronicowej pozycji autorka splata losy trójki bohaterów, którzy czują, że potrzebują chwili odosobnienia, by uciec od tego, co trawi ich serca i dusze. Odnaleźć siebie. Bo jak wiemy czasami najlepszym wyjściem z sytuacji bez wyjścia jest:

*"(...)Wsiąść do pociągu byle jakiego,
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle (...)„

Noc Wigilijna. W schronisku, którego nie ma na mapie, spotyka się czworo obcych sobie ludzi: Jan, Marta, Paweł oraz gospodarz stanicy. Tej nocy odkrywają swoje tajemnice. Co w tym szczególnym dniu przygnało samotnych wędrowców na bieszczadzki szlak? Dlaczego przybyli na takie odludzie?
Zagubiony szlak to trzy historie pełne uczuć i ludzkich dramatów. Przeplatają się tu miłość, śmierć, rozpacz i samotność, nieroztropne zachowania oraz fatalne wybory, które wpływają na życie człowieka. 


Czym właściwie jest ów życiowy zakręt? Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że życie to trudna droga na której każdego dnia spotyka nas wiele przeciwności którym musimy stawić czoła. Mniejsze lub większe problemy z którymi radzimy sobie raz lepiej raz gorzej ale jednak znajdujemy sposób, by je rozwiązać. Sprawa staje się o wiele poważniejsza gdy problem staje się problemem. Niestety w życiu zdarzają się i takie sytuacje kiedy kłopoty zaczynają nas przerastać, a my czujemy, że nasz świat się wali. Czyż nie brzmi to dla Was znajomo? Zapewne każdy z nas choć raz doświadczył takowego uczucia. Wówczas czujemy się tak mocno przygnieceni ciężarem kłopotów, zmartwień, bolesnych przeżyć iż w poczuciu zagubienia i osamotnienia nie mamy siły, by walczyć przede wszystkim o siebie. Nic nie jest już tak jasne i oczywiste. Przytłoczeni nie jesteśmy w stanie zdecydować w jakim kierunku ma dalej podążyć nasze życie.

„Czasami trzeba się zgubić, aby móc się odnaleźć”

Zapewne ucieczka od problemu nie rozwiąże go ale pozwoli nam nabrać dystansu i odzyskać wewnętrzny spokój. Tak też czynią Jan, Marta i Paweł. Kiedy w ich życiu nastaje taki moment w którym czują, że już nie są w stanie dłużej znieść tego co,się dzieje z ich życiem i w nich samych pod wpływem chwili w przeddzień Nocy Wigilijnej decydują się na spontaniczną wyprawę w Bieszczady. Podczas górskiej wędrówki nagle rozpętuje się śnieżyca. Tak oto zagubieni wędrowcy, ludzie którzy nigdy wcześniej się nie znali trafiają na szlak, którego próżno szukać na mapie do schroniska, które na tę wyjątkową noc staje się ich schronieniem i azylem. To właśnie tutaj decydują się po raz pierwszy opowiedzieć sobie wzajemnie swoje do tej pory skrywane głęboko historie…

Podczas lektury doświadczycie wielu silnych, momentami bardzo skrajnych, emocji. Opowieści którymi dzielą się z nami ich bohaterowie naznaczone są samotnością, rozpaczą, śmiercią. Przekonacie się, że jeden nieroztropny wybór może odmienić życie człowieka na zawsze. To z czego zwierzają się Jan, Marta i Paweł to chwytające za serce koleje miłości i ludzkich dramatów.

Mnie osobiście najbardziej poruszyło to, co spotkało Martę. Przyznam, że na początku potępiałam jej zachowanie. Nie byłam w stanie pojąć jak można aż tak bardzo nienawidzić, tym bardziej kogoś, kto jest niejako częścią nas samych. A potem nastały chwile refleksji i zastanowienia nad tym, jak ja sama postąpiłabym stając w obliczu podobnych sytuacji jak nasi bohaterowie. 
No właśnie - autentyczność tego wszystkiego, co ich wszystkich spotyka czyni tę książkę wyjątkową. Od początku ma się poczucie, że historie przelane na papier mogły bądź mogą wydarzyć się w życiu realnym.

To wszystko sprawia, że „Zagubiony szlak” to tytuł od którego nie sposób się oderwać. Czyta się go z wielkim zainteresowaniem i uwagą. Jestem pewna, że książka na długo pozostanie w moim sercu w którym pozostawiła po sobie trwały ślad. Zapewne będę sięgała po nią zawsze kiedy będę miała gorszy dzień lub stanę na życiowym zakręcie. 
Wam również gorąco polecam tę pozycję.



* Fragment piosenki „Remedium” Maryli Rodowicz”

2 komentarze:

  1. Pani Asiu, bardzo się cieszę, że spodobała się Pani moja książka. Dziękuję za interesującą, ciepłą recenzję i serdecznie pozdrawiam. Beata Zdziarska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Pani Beato za ciepłe słowa...może się kiedyś spotkamy na jakimś szlaku...wszak życiowe ścieżki kręte są i nieznane. Pozdrawiam serdecznie Asia.

      Usuń